Po zimowej przerwie wraca pierwsza liga piłkarska

W sobotę po zimowej przerwie wraca pierwsza liga. Rozgrywki, które istnieją na granicy, gdzieś między profesjonalizmem a chałupnictwem

Publikacja: 17.03.2012 00:01

Po zimowej przerwie wraca pierwsza liga piłkarska

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

To w końcu zaplecze ekstraklasy, więc są ambicje, żeby równać do najlepszych, ale nieraz to tylko fasada. Są kluby, gdzie nowoczesność już puka do okien, powstają nowe stadiony, a za sterami siedzą biznesmeni, a nie zasłużeni działacze.

Z drugiej strony jest też kilka takich miejsc, gdzie ze strachem powinni myśleć o tym, co będzie jutro, ale to nie znaczy, że nie spróbują się pokazać. Bo, chociaż w pierwszej lidze zamożność mieszka po sąsiedzku z biedą, to marzenia o wielkości mają wszyscy.

To już reguła, że niemal każda drużyna przed rundą wiosenną organizuje efektowną prezentację. Nawet Polonia Bytom, która jesienią grała fatalnie i ledwie wiązała koniec z końcem, czy Olimpia Elbląg – czerwona latarnia rozgrywek, ze stadionem pamiętającym Bolesława Bieruta.

Polonia i Olimpia to dwie ostatnie drużyny ligi, pieniędzy nie mają, ale nie zamierzają się też poddać. Byle tylko w tym sezonie dotrwać do końca i nie spaść. Może jutro będzie łaskawsze.

W Bytomiu (przedostatnie miejsce w tabeli) wierzą, że przyjdą lepsze dni. Za pieniądze ze sprzedaży Jakuba Świerczoka do Kaiserslautern (450 tys. euro) drużyna mogła pojechać na obóz do Turcji. Zanim PZPN odwiesił wiszący nad głową działaczy zakaz transferów, przyszło kilku ciekawych zawodników (bramkarz Marcin Cabaj, Hermes, Przemysław Trytko). Nic tylko grać.

Olimpia (ostatnie miejsce) nie chce być gorsza: do zespołu dołączyli m.in. Grzegorz Szamotulski i Maciej Scherfchen, a już niedługo w Elblągu może stanąć całkiem nowy obiekt. Wprawdzie nie tak duży, jak zapowiadano, bo zamiast 10 tysięcy kibiców pomieści niewiele ponad cztery tysiące (pod dachem usiądzie niewiele ponad 500 widzów), ale lepszy taki niż żaden. Na więcej zabrakło w miejskiej kasie pieniędzy.

I tak jest wszędzie, nawet na szczycie tabeli. Jeśli jest jedno, to nie ma drugiego: gdy uda się zbudować ciekawą drużynę, to brakuje pieniędzy na remont stadionu, albo na odwrót.

W meczu Pogoni Szczecin z Arką Gdynia po boisku mogą biegać: Japończycy, Nigeryjczyk, Palestyńczyk, Brazylijczyk, Czech i Serb, oczywiście nie licząc Polaków. Mogą nawet zagrać na całkiem niezłym poziomie, ale przyjemność z oglądania zależeć będzie od tego, na którym stadionie odbędzie się mecz.

Jeśli w Gdyni – będzie można usiąść na nowych krzesełkach i zapachnie Europą, ale jeśli w Szczecinie – to grozi kontakt z minioną epoką. Tylko że Arka gra w tym sezonie w kratkę i o awans będzie jej trudno, a Pogoń jest liderem pierwszej ligi i, jeśli nie zdarzy się katastrofa, w przyszłym sezonie wróci do ekstraklasy.

Tam ze swoim starym nieremontowanym obiektem będzie wyglądać anachronicznie. Trochę jak teraz ŁKS, którego los pokazuje, ile znaczy pierwszoligowa potęga. W zeszłym sezonie, gdy wywalczył awans, był zdecydowanie najlepszy w pierwszej lidze, a na dzień dobry z ekstraklasą został zbity przez Lecha Poznań 5:0. Teraz stoi na krawędzi bankructwa i zbiera piłkarzy, skąd tylko się da.

Może z Pogonią będzie inaczej i do katastrofy tam nie dojdzie, ale prezes Jarosław Mroczek profilaktycznie skarży się w wywiadach, że akcjonariusze muszą ponosić zbyt duże koszty utrzymania drużyny, a na większą pomoc miasta nie mogą liczyć.

Twierdzi, że gdy Pogoń awansuje, może sprzedać kilku zawodników, żeby spiąć budżet, a to ze sportowego punktu widzenia będzie samobójstwo.

To wszystko odległa perspektywa, bo najpierw Pogoń musi dostać licencję, a na razie nie udało się dogadać nawet w sprawie remontu starego stadionu.

Takich problemów nie mają w Gliwicach. Nowy obiekt aż lśni i będzie (obok tego z Gdyni) najładniejszy w całej lidze. Aż prosi się, żeby czym prędzej zaprezentować go w ekstraklasie. Piast jest na razie czwarty w tabeli i ma spore szanse, żeby się włączyć do gry o awans. Na razie do drużyny ściągnięto trzech Hiszpanów. Jeden z nich Alvaro Jurado był kiedyś nawet w kadrze Sevilli i rozegrał kilkanaście meczów w Getafe.

Skład Piasta wygląda bardzo solidnie i rzeczywiście może się udać. Ale co równie ważne, Piast udowadnia, że śląski klub to nie musi być biedak, który walczy o przetrwanie, i tylko głowę nosi wysoko, żyjąc nieustannie przeszłością.

Inaczej jest w sąsiednim GKS Katowice, gdzie wciąż wierzą, że los przeznaczył ich do walki o mistrzostwo Polski, a na razie biją się o przetrwanie. I zanosi się na to, że po raz kolejny zadłużony klub będzie ratować miasto.

GKS w zeszłym roku przyniósł niemal 14 mln złotych strat i nie widać nadziei na poprawę. Prezydent Katowic Piotr Uszok chce mieć większy wpływ na decyzje rady nadzorczej, a większościowy udziałowiec unika z nim spotkań.

Takie polskie piekiełko. Jak to wszystko się skończy, nie wiadomo, ale dobrze drużynie walczącej o utrzymanie to nie wróży.

Może na uspokojenie nastrojów wpłynie wiosna. Pieniędzy w kasie od tego nie przybędzie, ale będzie chociaż trochę bardziej sympatycznie.

Gdy mocniej zaświeci słońce, to przecież nikt nie będzie myślał o tym, że dachu nie ma i w każdej chwili może zacząć padać na głowę.

To w końcu zaplecze ekstraklasy, więc są ambicje, żeby równać do najlepszych, ale nieraz to tylko fasada. Są kluby, gdzie nowoczesność już puka do okien, powstają nowe stadiony, a za sterami siedzą biznesmeni, a nie zasłużeni działacze.

Z drugiej strony jest też kilka takich miejsc, gdzie ze strachem powinni myśleć o tym, co będzie jutro, ale to nie znaczy, że nie spróbują się pokazać. Bo, chociaż w pierwszej lidze zamożność mieszka po sąsiedzku z biedą, to marzenia o wielkości mają wszyscy.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Sport
Wielki sport w 2025 roku. Co dalej z WADA i systemem antydopingowym?
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Sport
Najważniejsze sportowe imprezy 2025 roku. Bez igrzysk też będzie ciekawie
Sport
Wielki sport w 2025 roku. Kogo jeszcze kupi Arabia Saudyjska?
Sport
Sportowcy kontra Andrzej Duda. Prezydent wywołał burzę i podzielił środowisko
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay