To w końcu zaplecze ekstraklasy, więc są ambicje, żeby równać do najlepszych, ale nieraz to tylko fasada. Są kluby, gdzie nowoczesność już puka do okien, powstają nowe stadiony, a za sterami siedzą biznesmeni, a nie zasłużeni działacze.
Z drugiej strony jest też kilka takich miejsc, gdzie ze strachem powinni myśleć o tym, co będzie jutro, ale to nie znaczy, że nie spróbują się pokazać. Bo, chociaż w pierwszej lidze zamożność mieszka po sąsiedzku z biedą, to marzenia o wielkości mają wszyscy.
To już reguła, że niemal każda drużyna przed rundą wiosenną organizuje efektowną prezentację. Nawet Polonia Bytom, która jesienią grała fatalnie i ledwie wiązała koniec z końcem, czy Olimpia Elbląg – czerwona latarnia rozgrywek, ze stadionem pamiętającym Bolesława Bieruta.
Polonia i Olimpia to dwie ostatnie drużyny ligi, pieniędzy nie mają, ale nie zamierzają się też poddać. Byle tylko w tym sezonie dotrwać do końca i nie spaść. Może jutro będzie łaskawsze.
W Bytomiu (przedostatnie miejsce w tabeli) wierzą, że przyjdą lepsze dni. Za pieniądze ze sprzedaży Jakuba Świerczoka do Kaiserslautern (450 tys. euro) drużyna mogła pojechać na obóz do Turcji. Zanim PZPN odwiesił wiszący nad głową działaczy zakaz transferów, przyszło kilku ciekawych zawodników (bramkarz Marcin Cabaj, Hermes, Przemysław Trytko). Nic tylko grać.