Sędziowskie błędy: jak długa jest pamięć kibica

Jeden błąd wystarczy, by życie sędziego piłki nożnej zmieniło się w koszmar, by zaczął się bać

Publikacja: 14.04.2012 01:01

Sędziowskie błędy: jak długa jest pamięć kibica

Foto: Fotorzepa, Przemek Wierzchowski

Tom Henning Ovrebo do dziś otrzymuje e-maile z pogróżkami, choć od meczu, który zakończył się skandalem, miną wkrótce trzy lata. A było to słynne spotkanie Ligi Mistrzów na Stamford Bridge, w którym bramka Andresa Iniesty w ostatnich sekundach dała Barcelonie awans do finału. Chelsea domagała się wcześniej czterech rzutów karnych, ale norweski arbiter nie reagował. Michael Ballack chciał go uderzyć, a Didier Drogba po meczu wykrzyczał do kamery, co myśli o takim sędziowaniu.

Anglię Ovrebo opuszczał pod policyjną eskortą. Ochronę dostał także po powrocie do kraju, bo w Internecie ujawniono jego adres, a na Facebooku trwała kampania nienawiści. Jedna z grup kibiców napisała: „Zaczęliśmy polowanie! Złapiemy cię i brutalnie zamordujemy!".

– Wciąż odbieram w tej sprawie trzy, cztery e-maile rocznie. Ale to nic poważnego, nie zagraża mnie ani mojej rodzinie. Zresztą staram się im o tym nie mówić – opowiada Ovrebo. – W niektórych sytuacjach zachowałbym się teraz inaczej. Ale każdy sędzia ma lepsze i gorsze mecze.

W tym roku los znów skojarzył w półfinale Chelsea i Barcelonę. Ovrebo przyznaje, że chętnie obejrzy te spotkania. Przed telewizorem pewnie usiądzie również Anders Frisk. Mecz tych dwóch drużyn, ale ten z 2005 roku i w 1/8 finału przyczynił się do zakończenia kariery przez Szweda. – Miałem dość. Przez dwa tygodnie nie mogłem zasnąć, to były najgorsze dni w moim życiu. Zrezygnowałem z sędziowania, by nikt mi więcej nie groził – tłumaczył Frisk. – Nie wiem, czy mogę nawet pozwolić dzieciom pójść na pocztę. Kocham Chelsea, dlatego jest mi tym bardziej smutno.

Prowadzący wówczas londyński zespół Jose Mourinho twierdził, że Szwed w przerwie meczu na Camp Nou rozmawiał w pokoju sędziowskim z trenerem rywali Frankiem Rijkaardem. W drugiej połowie Frisk ukarał czerwoną kartką Drogbę.

Dobrej prasy w Anglii nie miał też Urs Meier. Szwajcar nie uznał gola Sola Campbella w końcówce ćwierćfinałowego meczu mistrzostw Europy 2004. Do półfinału awansowała Portugalia po serii rzutów karnych. A Meier odebrał 16 tys. e-maili i 5 tys. telefonów z groźbami. Angielskie tabloidy nazwały go idiotą i szwajcarskim bankierem. Biegał z gwizdkiem jeszcze przez kilka miesięcy, zgodnie z przepisami FIFA po ukończeniu 45 lat musiał przejść na emeryturę.

W 2010 roku, bojąc się o życie rodziny, z sędziowania zrezygnował inny arbiter międzynarodowy Pieter Vink. Holender żegnał się, mówiąc, że chce ustąpić miejsca młodszym kolegom. Ale zdecydował list skierowany do jego siedmioletniej córki, w którym napisano: „Zastrzelimy twojego popapranego ojca".

Po meczu z Austrią w fazie grupowej Euro 2008 cała Polska, z premierem Donaldem Tuskiem na czele, miała ochotę mścić się na Howardzie Webbie. Anglik w doliczonym czasie podyktował rzut karny dla rywali, bo Mariusz Lewandowski ciągnął za koszulkę Sebastiana Proedla. Austriacy wyrównali, odbierając polskiej reprezentacji szanse na wyjście z grupy.

Leo Beenhakker krzyczał, że to wstyd i hańba. Debiutującego w wielkim turnieju Webba nazwał „dużym chłopcem". „Super Express" umieścił na okładce zdjęcie sędziego z bijącym po oczach tytułem: „Złodzieju! Ukradłeś nam zwycięstwo!", a kibice w Internecie wyznaczali nagrody za jego głowę. Porównywany był do Adolfa Hitlera, a na jednym z fotomontaży dusił go Chuck Norris, pytając: „Zadzierasz z Polakami? Zadzierasz ze mną!!!".

Arbiter, z zawodu sierżant policji, jeszcze w trakcie mistrzostw otrzymał specjalną ochronę, podobnie jak jego rodzina w Anglii. Wstawiła się za nim UEFA, uznając, że błędu nie popełnił, i chwaląc go za odwagę. W Premiership decyzje Webba też wielokrotnie budzą kontrowersje, ale i tak wyznaczany jest do najważniejszych meczów. W 2010 roku prowadził nawet finały Ligi Mistrzów i mundialu. W filmie dokumentalnym „Zabić sędziego" wraz z kolegami po fachu tłumaczył, że nie są robotami i podobnie jak piłkarze czasem błądzą. W czerwcu Webb przyjedzie do Polski, będzie sędziował mecze na Euro. Ciekawe, jak poradzi sobie z presją.

O niechcianej korespondencji Webb nic nie wspominał. Może dlatego, że e-maile z pogróżkami dostawał noszący to samo imię i nazwisko projektant oświetlenia, zbliżający się do emerytury. Ten sam problem ma Gianlucca Rocchi. Bezrobotny mieszkaniec Florencji nazywa się tak samo jak arbiter Serie A. Ale do telefonów wściekłych kibiców już się przyzwyczaił. – Oglądam mecze prowadzone przez pana sędziego, by być przygotowanym na nieprzyjemne rozmowy. Zawsze mam nadzieję, że nie popełni błędu, bo nie jest miło słuchać, że ktoś zamierza cię zabić – przyznaje bezrobotny Rocchi.

Pod koniec ubiegłego roku kibice Tottenhamu pomylili sędziego Chrisa Foya z kolarzem torowym Chrisem Hoyem. I zaatakowali czterokrotnego mistrza olimpijskiego na Twitterze, zdenerwowani porażką ich drużyny ze Stoke. Hoy obrócił sprawę w żart, odpisując, że nie potrzebuje okularów i nie prowadzi podwójnego życia. Przyznał również, że nauczył się kilku nowych słów.

Lepiej też nie być podobnym do sędziego. Przekonał się o tym pewien Włoch, na szczęście udało mu się jakoś wytłumaczyć napastnikom, że nie jest tym człowiekiem, którego szukają. Po tym zdarzeniu policja ukryła arbitra na dwa tygodnie jak świadka koronnego. Nic dziwnego, bo w ramach ostrzeżenia włoscy sędziowie dostają nie tylko e-maile czy esemesy, ale nawet przesyłki zawierające pociski z broni palnej.

Tom Henning Ovrebo do dziś otrzymuje e-maile z pogróżkami, choć od meczu, który zakończył się skandalem, miną wkrótce trzy lata. A było to słynne spotkanie Ligi Mistrzów na Stamford Bridge, w którym bramka Andresa Iniesty w ostatnich sekundach dała Barcelonie awans do finału. Chelsea domagała się wcześniej czterech rzutów karnych, ale norweski arbiter nie reagował. Michael Ballack chciał go uderzyć, a Didier Drogba po meczu wykrzyczał do kamery, co myśli o takim sędziowaniu.

Pozostało 91% artykułu
SPORT I POLITYKA
Wielki zwrot w Rosji. Wysłali jasny sygnał na Zachód
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
SPORT I POLITYKA
Igrzyska w Polsce coraz bliżej? Jest miejsce, data i obietnica rewolucji
SPORT I POLITYKA
PKOl ma nowego, zagranicznego sponsora. Można się uśmiechnąć
rozmowa
Radosław Piesiewicz dla „Rzeczpospolitej”: Sławomir Nitras próbuje zniszczyć polski sport
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Sport
Kontrolerzy NIK weszli do siedziby PKOl