NBA: stare gwiazdy z San Antonio w drodze po tytuł

Są starzy, zgrani, pewni siebie i znów głodni zwycięstw. San Antonio Spurs zmierzają po kolejne mistrzowskie pierścienie

Publikacja: 02.06.2012 01:01

NBA: stare gwiazdy z San Antonio w drodze po tytuł

Foto: AFP

Nie ma już w play off Chicago Bulls – najlepszej drużyny sezonu zasadniczego. Nie ma Los Angeles Lakers – z niesamowitymi Kobe'em Bryantem i Pau Gasolem. Nie ma już mistrzów Dallas Mavericks. A oni są i nie chcą odejść, choć młodsze pokolenie krzyczy, żeby weterani wreszcie usiedli na werandach, wspominając dawne, dobre czasy.

Może niedługo tak zrobią, ale na razie zdążyli tym młodym pokazać, gdzie jest ich miejsce. Najpierw wygrali całą Konferencję Zachodnią, a gdy się dobrze rozpędzili, zaczęli robić porządek w play off.

W pierwszej rundzie było szybkie 4-0 z odmłodzonymi Utah Jazz. Potem, również bez porażki, roznieśli Los Angeles Clippers, uzbrojone przed sezonem po zęby. Do jednej z największych młodych gwiazd NBA Blake'a Griffina dołączyli tam: Chris Paul, Caron Butler i Chauncey Billups. Ale na San Antonio to było za mało.

Teraz, w finale Zachodu, na drodze pędzących staruszków stoją kolejni młodzi: Oklahoma City Thunder. Kevin Durant, Russell Westbrook i ich towarzysze już zdążyli przyjąć dwa potężne ciosy. Trzeci mecz jednak wygrali, przerywając serię Spurs – 20 zwycięstw z rzędu.

„Ostrogi" z San Antonio i tak poprawiły poprzedni rekord zwycięstw na przełomie sezonu zasadniczego i play off, należący do Los Angeles Lakers. Przy okazji Tim Duncan został najlepiej blokującym zawodnikiem w historii play off, wyprzedzając samego Kareema Abdul Jabbara.

Na pierwszy rzut oka nie powinno ich być tak wysoko. Do drużyny od dawna nie dołączył żaden gwiazdor. Gregg Popovich (w tym sezonie uznany drugi raz w karierze za najlepszego trenera ligi) pilnował, by pojawiali się raczej młodzi, drugoplanowi, którzy może kiedyś w przyszłości wejdą na wyższy poziom.

Tacy jak Kawhi Leonard, wybrany w ubiegłorocznym drafcie. Kawhi nie próbuje być gwiazdą, nie trwoni pieniędzy. Kupił wprawdzie wielki dom, ale mieszka w nim z mamą, a na treningi jeździ starym, srebrnym chevroletem. Z innymi manierami nie miałby u Popovicha szans.

Ten obecnie najstarszy i najdłużej pracujący w jednym klubie trener (w Spurs od 1996 roku) gwiazdorstwa nie lubi. Pilnuje, by do zespołu trafiali tacy, którzy potrafią się podporządkować dobru drużyny i tak samo chętnie jak w ataku, będą biegać w obronie.

Pewnie wpływ na taki sposób budowania zespołu miała jego kariera w Akademii Sił Powietrznych USA. Najpierw się tam uczył i grał w koszykówkę, a potem zaczynał trenerską karierę, po zakończeniu służby wojskowej.

Może dlatego tak dobrze rozumiał się z Davidem Robinsonem, nazywanym „Admirałem" ze względu na studia w Akademii Morskiej. Gdy Robinson powoli kończył karierę, pojechał w 1999 roku na Wyspy Dziewicze i przywiózł stamtąd Duncana. Przy okazji omal nie spowodował wypadku, jadąc prawą stroną drogi, choć w St. Croix ruch jest lewostronny.

Warto było jednak zaryzykować. Z tych koszykarzy Popovich stworzył słynne „Dwie Wieże", które dały San Antonio pierwsze dwa tytuły mistrzowskie.

Potem Robinson odszedł, ale lukę po nim doskonale wypełniła dwójka małych zawodników: Tony Parker i Manu Ginobili. Obaj są w klubie od dawna – Ginobili od dziesięciu lat, a Parker od 11 – i obaj ciągle nie mają dość.

Jeśli tak dalej pójdzie, zdobędą dla klubu piąte mistrzostwo NBA, choć nawet liczby zdawały się być przeciwko Spurs. Jeśli szło im dobrze i zdobywali tytuł, to zawsze był rok nieparzysty, poczynając od 1999 (potem jeszcze w 2003, 2005 i 2007), gdy w lidze na dobre zadomowił się Duncan.

Teraz są wyjątkowo zmotywowani, bo jeśli nie uda im się tym razem, to w następnym sezonie może być już za późno. Młodsi nie będą (najmłodszy z wielkiego trio Parker ma 30 lat, a Duncan nawet 36), a kolejny lokaut, skracający morderczy sezon aż o 16 meczów, raczej się nie powtórzy.

Gdy pierwszy raz zdobywali tytuł, sezon również zaczął się od strajku koszykarzy. Wtedy byli na dorobku i nikt na nich nie stawiał. Teraz też nikt na nich nie liczył, bo są starzy, ale może znów zaskoczą wszystkich.

Nie ma już w play off Chicago Bulls – najlepszej drużyny sezonu zasadniczego. Nie ma Los Angeles Lakers – z niesamowitymi Kobe'em Bryantem i Pau Gasolem. Nie ma już mistrzów Dallas Mavericks. A oni są i nie chcą odejść, choć młodsze pokolenie krzyczy, żeby weterani wreszcie usiedli na werandach, wspominając dawne, dobre czasy.

Może niedługo tak zrobią, ale na razie zdążyli tym młodym pokazać, gdzie jest ich miejsce. Najpierw wygrali całą Konferencję Zachodnią, a gdy się dobrze rozpędzili, zaczęli robić porządek w play off.

Pozostało 87% artykułu
Sport
Billie Jean King Cup. Ostatnia taka noc w Maladze. Włoszki sprytniejsze od Polek
Sport
Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski. Poznaliśmy nominowanych
Sport
Zmarł Michał Dąbrowski, reprezentant Polski w szermierce na wózkach, medalista z Paryża
SPORT I POLITYKA
Wielki zwrot w Rosji. Wysłali jasny sygnał na Zachód
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
SPORT I POLITYKA
Igrzyska w Polsce coraz bliżej? Jest miejsce, data i obietnica rewolucji