Koniec Smudy, Lato trwa

Reprezentacja szuka nowego trenera, a prezes nie ma sobie nic do zarzucenia i nie zamierza ustępować

Publikacja: 20.06.2012 02:49

Koniec Smudy, Lato trwa

Foto: ROL

Rozliczanie klapy na Euro Grzegorz Lato rozpoczął od biletów. Poszedł tropem kapitana reprezentacji Jakuba Błaszczykowskiego, który zaraz po odpadnięciu z turnieju wygarnął prezesowi PZPN, że musiał zajmować się wejściówkami na mecz dla rodziny. Lato wyjął kartkę i czytał: każdy piłkarz na mecz z Grecją dostał po 8 biletów, na Rosję – po 10, a wstydliwej porażce z Czechami mogło przyglądać się na żywo po 9 krewnych każdego zawodnika.

Wszyscy, którzy spodziewali się od prezesa dymisji, wiedzieli już wtedy, że gdyby miała paść poważna deklaracja, Lato nie zaczynałby od licytowania cyfr w tak błahej sprawie.

Prezes nie poda się do dymisji, zarabia 50 tysięcy złotych miesięcznie i nikt nie zmusi go, by z tego zrezygnował przed zakończeniem kadencji. O tym, czy zamierza kandydować w następnych wyborach, dowiemy się 5 lipca. Na razie PZPN ma święto, bo organizuje Euro i nie będzie zmieniał niczego w trakcie turnieju. Wiadomo, że nie zmieni też nic po jego zakończeniu. Beton będzie trwać, dopóki nie skruszą go październikowe wybory, a wcale przecież skruszyć nie muszą.

Prezes straszy

– Nie wiem, dlaczego miałbym podawać się do dymisji, skoro to drużyna nie wyszła z grupy na Euro. Warunki przygotowań reprezentacji Polski były najlepsze w historii, zresztą dziennikarze mogli to zobaczyć. W Turcji, Austrii i Warszawie piłkarze mieli zapewnione dosłownie wszystko – świetny hotel, trenerów, fizjologów, psychologa, gabinety odnowy, każdy sprzęt. Nie wiem, co mógłbym jeszcze zrobić – mówił.

Beton w PZPN będzie trwał dopóki nie skruszą go październikowe wybory, a skruszyć nie muszą

„Nie ma wyników na Euro, Lato i Smuda odchodzą" – o ten cytat z rozmowy z „Przeglądem Sportowym" (z listopada 2011) w sali konferencyjnej toczyła się kłótnia. Lato powiedział, że wywiady „są różne", na co dziennikarz Rafał Romaniuk, który przeprowadzał wywiad, wyjął z teczki autoryzację zrobioną przez prezesa.

Zaczęło się polskie piekiełko, rozliczenia rozczarowanych. Lato śmiał się pod nosem i pytał: „Ale do piątego wytrzymasz?".

Pytany, czy się nie boi, że politycy będą chcieli wprowadzić do PZPN kuratora, tylko się uśmiechnął. Wojen przeżył już kilka i z każdej wyszedł obronną ręką. Przypomniał, że ingerencja polityków w sprawy piłkarskiej federacji zawsze wiąże się z zawieszeniem przez FIFA, a to oznaczałoby, że Polska nie wystartuje w eliminacjach mistrzostw świata.

Na pewno nie Smuda

PZPN ma argumenty na swoją obronę. Zapewnił piłkarzom najlepsze z możliwych warunki przygotowań, wydał na nie 12 milionów złotych i dopiął wszystko na ostatni guzik. Do postawienia na złego trenera nikt nie chce się jednak przyznać.

Stefan Majewski, który przyszedł na konferencję, by opowiedzieć, jak PZPN zajmuje się szkoleniem, mówił nawet, że to 80 procent dziennikarzy, a nie zarząd, mianowało Smudę na selekcjonera. Jego pracy nie chciał jednak oceniać.

Lato broni się przed porównaniami z federacją francuską, w przypadku której po klęsce na mundialu w 2010 roku odszedł Raymond Domenech, ale także prezes Jean-Pierre Escalettes. – Tam piłkarze lali się między sobą na treningach, u nas czegoś takiego nie było – tłumaczył.

Wczoraj  skończyły się rozważania na temat Smudy. Jeszcze trzy dni temu Lato nie wykluczał, że usiądzie z selekcjonerem do stołu i porozmawia o przyszłości. Wystarczyła jednak rozmowa przez telefon. Trenerowi zostaną wypłacone jeszcze dwie pensje, bo do końca sierpnia obowiązuje jego umowa. Nie wiadomo dokładnie dlaczego, skoro misją Smudy miało być Euro, którego finał odbędzie się 1 lipca w Kijowie.

Nowy trener nie będzie tymczasowy, bo nikt nie zgodzi się na zatrudnienie na trzy miesiące, zanim stery w PZPN przejmie nowa ekipa, która mogłaby mieć inny pomysł na reprezentację. W wyborze zarząd kierować się będzie rozsądkiem, ale posłucha rad wielu doświadczonych polskich trenerów. Nowy trener ma gwarantować awans do mistrzostw świata w Brazylii.

Rozmów ze Skorżą nie było

Sporo szumu wywołał wywiad byłego trenera Macieja Skorży dla „Piłki Nożnej", w którym miał powiedzieć, że dzwonił do niego Smuda i namaścił już na swojego następcę.

– Żadnych rozmów ze Skorżą nie było. Pierwsze słyszę. W normalnych krajach odbywa się to w ten sposób, że odchodzi pierwszy trener, lecz zostaje jego asystent. To byłoby najlepsze. 27 czerwca zbiera się zarząd związku i będziemy dyskutowali o nowym trenerze. Szkoleniowca może rekomendować też dyrektor sportowy Jerzy Engel. Już teraz rozpoczynamy procedury zmierzające do wyboru nowego trenera kadry. Po przegranym meczu z Czechami zaczęły spływać do nas różne propozycje z Europy, a nawet z Brazylii. Ale bierzemy pod uwagę wielu trenerów, także polskich. Wiadomo, że w przypadku  szkoleniowców zagranicznych chodzi o spore wynagrodzenie. Niektórzy chcą z kolei mniejsze pieniądze gwarantowane, ale za to wysokie premie – mówił Lato. Alergia na trenerów z zagranicy w PZPN jest zbyt duża, na pewno nie chodzi tylko o wysokość pensji, bo na wynagrodzenia dla kogoś z nazwiskiem znaleźliby się przecież także sponsorzy.

Premie za klęskę

PZPN umówił się z piłkarzami na premię za każdy punkt, a nie jak inne federacje – za osiągnięcie celu. Według prezesa piłkarze odmówili propozycji naprawdę wielkich pieniędzy za wyjście z grupy, wywalczyli sobie pół miliona euro za zwycięstwo i 250 tysięcy za remis. – Dostaną więc 500 tysięcy euro do podziału. Rada drużyny ustaliła, że podział będzie dokonany według ilości minut rozegranych we wszystkich meczach. Trener otrzyma 150 procent tego, co zawodnicy – mówił Lato.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora m.kolodziejczyk@rp.pl

Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Sport
Sportowcy spotkali się z Andrzejem Dudą. Chodzi o ustawę o sporcie