Reklama

Mistrzostwa młodej Polski

Rozmowa „Rz” z Martinem Kallenem, dyrektorem Euro 2012

Publikacja: 02.07.2012 00:25

Martin Kallen

Martin Kallen

Foto: Fotorzepa, pn Piotr Nowak

„Rz”: Michel Platini trochę przesadził, mówiąc w sobotę, że cztery lata temu mistrzostwa były właściwie w jednym kraju, bo Austria i Szwajcaria nawet walutę mają wspólną, ale turniej w Polsce i na Ukrainie był rzeczywiście zupełnie inny niż Euro 2008. Jak na dwóch planetach. Wypadł lepiej czy gorzej niż się pan spodziewał?

Martin Kallen:

Dużo lepiej. Zaskoczyliście wszystkich. I oba kraje się spisały, choć były w zupełnie innej sytuacji. Polska zaczynała z infrastrukturą, w porównaniu do Ukrainy, znakomitą. Miała unijne pieniądze, a Ukraina nie. Nie miała kryzysu, a Ukraina miała. Wasze ostatnie 10 lat to jest pasmo takich sukcesów, że dziś jesteście na czele Europy. A Ukraina musiała zrobić wszystko, co była w stanie, w czasach finansowego załamania, politycznych zmian. I udało się. Nikt nie miał złudzeń, że będzie jak w Austrii i Szwajcarii, gdzie się mówi właściwie tym samym językiem i jest stuletnia tradycja współpracy, a kraje są bardzo małe. Tutaj mieliśmy ogromne przestrzenie i różne kultury. Każdy robił co do niego należało po swojemu, ale udało się to ładnie zgrać.

Jeśli na coś goście turnieju narzekali, to właśnie na nieprzystawalność obu gospodarzy. Na to, że tak trudno było dolecieć z Polski na Ukrainę, na czasem absurdalne ceny i godziny lotów. Zwłaszcza do Doniecka.

Biznesmeni chcą robić biznes i nie można żądać, żeby tworzyli dodatkowe połączenia tylko dlatego, że jest wielki turniej. Nikt po mistrzostwach nie wypełni samolotu z Wrocławia czy Gdańska do Doniecka. Słyszałem skargi od dziennikarzy, dlaczego muszą latać przez Wiedeń albo Monachium. Gdy o to pyta np. włoski dziennikarz, to odpowiadam pytaniem, czy może zawsze wygodnie przelecieć z Bolonii do Palermo, czy jednak się przesiada w Rzymie albo Mediolanie? Mogliśmy wiele rzeczy uprościć, ale ktoś by za to na końcu musiał zapłacić rachunek. Była to pewna niedogodność, ale jak ktoś dobrze podróż zaplanował, był w stanie zrobić wszystko co chciał.

Reklama
Reklama

Pana największe zaskoczenie podczas mistrzostw?

Właściwie żadnego wielkiego. Może tylko to, jak bardzo Polacy i Ukraińcy byli z siebie dumni, bo na co dzień nie zawsze tak jest. To fantastycznie działało na gości. Zobaczyli młodą, entuzjastyczną Polskę. Wolontariuszy mówiących kilkoma językami. Ludzie odjeżdżają ze świetnymi wspomnieniami, zasłużyliście na to.

Nie bał się pan, gdy obaj gospodarze odpadali z mistrzostw, że to będzie koniec zabawy?

Euro jest tak wielkim turniejem, że jak już smutek się skończy, można szczerze przeżywać mecze innych i bawić się razem z nimi. Pewnie, że się bałem, a nastrój rzeczywiście trochę podupadł. Gdyby choć jeden gospodarz awansował, to szaleństwo trwałoby jeszcze o tydzień dłużej. Ale i bez tego było rewelacyjnie.

„Rz”: Michel Platini trochę przesadził, mówiąc w sobotę, że cztery lata temu mistrzostwa były właściwie w jednym kraju, bo Austria i Szwajcaria nawet walutę mają wspólną, ale turniej w Polsce i na Ukrainie był rzeczywiście zupełnie inny niż Euro 2008. Jak na dwóch planetach. Wypadł lepiej czy gorzej niż się pan spodziewał?

Martin Kallen:

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Materiał Promocyjny
UltraGrip Performance 3 wyznacza nowy standard w swojej klasie
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Sport
Warszawa biegnie po rekord. W niedzielę odbędzie się 47. Nationale Nederlanden Maraton Warszawski
Sport
Znajdą się pieniądze na modernizację Polonii? Los inwestycji w rękach radnych
Materiał Promocyjny
Raport o polskim rynku dostaw poza domem
Sport
Stadion Polonii: ratusz poprosi cztery firmy o złożenie ofert
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Reklama
Reklama