Gwiazdy NBA w turnieju olimpijskim

Dwadzieścia lat temu na igrzyskach pierwszy raz zagrały gwiazdy NBA. Teraz do walki rusza kolejne pokolenie

Publikacja: 28.07.2012 01:01

Gwiazdy NBA w turnieju olimpijskim

Foto: AFP

To była rewolucja: Michael Jordan, Magic Johnson, Larry Bird, Karl Malone i jeszcze paru innych wielkich nie musiało niczego udowadniać, ani zdobywać. Byli najlepsi, przyjechali jak po swoje, wygrali bezapelacyjnie wszystkie mecze i na koniec założyli na szyje złote medale. Grali jakby w zupełnie inną dyscyplinę niż reszta zespołów. Wyrażenie Dream Team na stałe weszło do sportowego języka.

Wcześniej w turnieju olimpijskim USA mogli reprezentować tylko zawodnicy z drużyn uniwersyteckich – koszykarze może i dobrzy, ale zwyczajni. Nie wykorzystać możliwości, jakie całej dyscyplinie dawała NBA, było poważnym grzechem zaniechania. Takich gwiazd, jakie tam grają, nie ma chyba obecnie w programie igrzysk żadna dyscyplina (piłka nożna się nie liczy, bo tam rywalizują prawie sami młodzieżowcy).

Okazało się, że koszykówka może być wiodącym sportem na igrzyskach, turnieje mogą być porywające, a kibice na całym świecie zachwycać się efektownymi akcjami. Tym bardziej, że w następnych latach rywalizacja się zaostrzyła.

Coraz więcej zawodników z Europy, Ameryki Południowej, a nawet Azji wyjeżdżało grać do USA i potrafiło znaleźć skuteczną odpowiedź na popisy gwiazdorów. Dwanaście lat po Barcelonie, na igrzyskach w Atenach, Amerykanie nie byli w stanie awansować nawet do finału. Wygrali Argentyńczycy, przed Włochami, a USA zdobyły trzecie miejsce.

Od tego momentu nic nie było już jak dawniej. Amerykanom przestano wręczać złote medale zanim jeszcze wyszli na parkiet. W 2006 roku nie byli w stanie zwyciężyć w mistrzostwach świata i mit o niepokonanej Ameryce runął.

Cztery lata później w Pekinie wygrali mistrzostwo olimpijskie, ale po ciężkiej walce z Hiszpanami w finale (118:107). Kibice i komentatorzy nazwali tamten zespół „Redeem Team" – Drużyną Odkupienia za kilka lat porażek.

W Londynie wcale nie będzie łatwiej o zwycięstwo, choć przyjadą najwięksi gwiazdorzy: LeBron James, Kobe Bryant czy Chris Paul. Rywale mają kim odpowiedzieć. Choćby Hiszpanie, których najwięksi gwiazdorzy, bracia Pau i Marc Gasol to zarazem najlepsi zawodnicy na swoich pozycjach chyba w całej NBA.

Szkoda, że zabraknie w składzie Hiszpanów Ricky'ego Rubio, młodego rozgrywającego, który w minionym sezonie zadebiutował na parkietach NBA. Robił w barwach Minnesota Timberwolves furorę, ale niestety zerwał więzadła w kolanie. A jest jeszcze Serge Ibaka z Oklahoma City Thunder i Jose Calderon z Toronto Raptors – ta drużyna jest w stanie rzucić wyzwanie każdemu.

Swoje nadzieje mają również Brytyjczycy. Trochę żałują, że na grę nie zdecydowali się zawodnicy Charlotte Bobcats Ben Gordon i Byron Mullens, ale tym bardziej kochają kapitana Luola Denga.

Koszykarz Chicago Bulls uparł się, że zagra, choć niedawno miał uraz lewego nadgarstka i ciągle bolą go plecy. Jeśli odniesie w Londynie poważny uraz, może stracić lukratywny kontrakt w NBA.

Deng chce się jednak odwdzięczyć za wyciągniętą dłoń swojej drugiej ojczyźnie. Urodzony w Sudanie zawodnik musiał uciekać z kraju razem z rodziną przed wybuchem drugiej wojny domowej i znalazł schronienie w Brixton na południu Londynu. Stamtąd wyruszył na podbój NBA (gra w niej nieprzerwanie od 2004 roku) i teraz, gdy nadarzyła się okazja, żeby wrócić do rodzinnego miasta, nie mógł z niej zrezygnować.

Turniej w Londynie zapowiada się pasjonująco. Chętnych na odegranie znaczącej roli będzie wielu: Francja z Tonym Parkerem, Ronnym Turiafem i Borisem Diaw czy Rosja z Timofiejem Mozgowem na czele.

To była rewolucja: Michael Jordan, Magic Johnson, Larry Bird, Karl Malone i jeszcze paru innych wielkich nie musiało niczego udowadniać, ani zdobywać. Byli najlepsi, przyjechali jak po swoje, wygrali bezapelacyjnie wszystkie mecze i na koniec założyli na szyje złote medale. Grali jakby w zupełnie inną dyscyplinę niż reszta zespołów. Wyrażenie Dream Team na stałe weszło do sportowego języka.

Wcześniej w turnieju olimpijskim USA mogli reprezentować tylko zawodnicy z drużyn uniwersyteckich – koszykarze może i dobrzy, ale zwyczajni. Nie wykorzystać możliwości, jakie całej dyscyplinie dawała NBA, było poważnym grzechem zaniechania. Takich gwiazd, jakie tam grają, nie ma chyba obecnie w programie igrzysk żadna dyscyplina (piłka nożna się nie liczy, bo tam rywalizują prawie sami młodzieżowcy).

Sport
WADA walczy o zachowanie reputacji. Witold Bańka mówi o fałszywych oskarżeniach
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast