Reklama
Rozwiń

Pięk­ni na­sto­let­ni

Mi­cha­el Phelps z re­kor­dem, ale bez in­dy­wi­du­al­ne­go zło­ta. Mło­dzi ata­kuj­ą

Publikacja: 01.08.2012 13:40

Korespondencja z Londynu

Wpłynął do historii o 22.04. Mama Debbie popłakała się, patrząc na to znad zegara olimpijskiego basenu, on stanął po wyjściu z wody razem z kolegami ze sztafety 4 x 200 m dowolnym, by im podziękować za walkę. A spiker ogłosił: „Sir, jest pan legendą. Kompletną".

Do swoich wszystkich rekordów Phelps dołożył ostatni, który jeszcze mógł pobić: zdobył 19. olimpijski medal, o jeden więcej niż w trzech igrzyskach zebrała radziecka gimnastyczka Larisa Łatynina. Aż 15 jest złotych, a Łatynina mistrzynią była tylko dziewięć razy.

Amerykanie mieli po trzech zmianach sztafety tak ogromną przewagę, że Phelps, już wskakując do wody, był pewny pierwszego w Londynie złotego medalu. Nawet ścigający się z nim na ostatniej zmianie dwumetrowy pocisk z Francji Yannick Agnel, nowa gwiazda męskiego pływania, nie mógł takiej straty odrobić. Ryan Lochte tym razem płynął na pierwszej zmianie, uciekł daleko, naprawiając to, co Amerykanom zepsuł w sztafecie na 4 x 100 m dowolnym.

Otylia: to może być koniec

Ale nawet w takim dniu Phelps został z niedosytem, bo ten medal, którym się niedługo wcześniej zrównał z Łatyniną, na 200 m motylkiem, powinien być złoty, a nie srebrny. Amerykanin przegrał mistrzostwo ostatnim wyrzutem rąk. Kiedyś był w tym niezrównany, trafiał w ścianę w najlepszym momencie, a wczoraj tylko do niej podryfował. I tak kolejny po Agnelu niesamowity dwudziestolatek, Chad le Clos z RPA, został mistrzem olimpijskim.

Ruta Meilutyte w finale na 100 metrów sunęła żabką jak maszyna do szycia

Paweł Korzeniowski zajął w finale siódme miejsce i kręcił z niedowierzaniem głową, że można się, jak le Clos, poprawić w jeden sezon aż o dwie sekundy. Jedyny do tej pory rekord świata w męskich konkurencjach tych igrzysk też należy do RPA, ustanowił go na 100 m klasycznym Cameron van der Burgh.

Korzeniowski pozostanie na razie jedynym Polakiem w finałach pływania. Konrad Czerniak był o centymetry od awansu na 100 m motylkiem. Otylia Jędrzejczak na 200 m motylkiem – bardzo daleko. 2.13,09 to o ponad 8 sekund gorzej niż jej dawny rekord świata w tej konkurencji.

Wywiadów udzielała zapłakana. – Nie wiem, co poszło nie tak. Nic tego nie zapowiadało. Ten wynik nie ma nic wspólnego z pracą, jaką wykonałam. Nie powiem, że mój czas już przeminął, bo tak tego nie czuję. Ale to mógł być mój ostatni start w karierze. Muszę się z tym przespać – mówiła.

Do Londynu przyjechała głównie dla sztafety 4 x 200 m dowolnym. Ale po klęsce w konkurencji, w której była osiem lat temu mistrzynią olimpijską, straciła pewność siebie na tyle, że niczego nie chce przesądzać. Razem z nią odpadła jej dawna wielka rywalka, Australijka Jessicah Schipper. Te igrzyska, zwłaszcza wśród kobiet, źle się obchodzą z dawnymi legendami. Wszystko chcą mieć dla siebie nastolatki.

Księżniczki z cienia

Wydawało się, że najmłodszą rewelacją będzie siedemnastoletnia Amerykanka Missy Franklin. Sponsorzy od dawna szykują ją na królową jutra, ma już dwa medale, w tym złoty na 100 m grzbietowym. Ale wczoraj na 200 dowolnym do podium nie dopłynęła.

Większymi bohaterkami zostają wyskakujące z cienia księżniczki piętnasto- i szesnastoletnie. Chinka Shiwen Ye, która na 400 m zmiennym odwróciła prawa natury i na ostatniej długości basenu była szybsza niż Ryan Lochte w finale tej samej konkurencji, wczoraj już bardziej przyziemnie, bez rekordu świata, wygrała finał na 200 zmiennym.

Piętnastoletnia Litwinka Ruta Meilutyte na 100 m klasycznym prowadziła od startu do mety, sunąc żabką jak maszyna do szycia. Różnica polega na tym, że Ye trenuje w Chinach i musi się tłumaczyć z dopingowych podejrzeń. A Meilutyte jest uczennicą Plymouth College, kilkaset kilometrów od Londynu, co wiele zmienia.

I ten sam „Guardian", który wydrukował po pierwszym złocie chińskiej licealistki rozmowę z amerykańskim trenerem oskarżającym ją o doping, po zwycięstwie licealistki litewskiej drukuje reportaż z Plymouth o wstawaniu o świcie, treningowej katordze i świetnych miejscowych specjalistach.

Serce na dłoni

Ruta ma angielskiego trenera, Devon wybrała sobie na drugi dom, więc jest trochę swoja, zwłaszcza że sama Wielka Brytania ciągle złota na tych igrzyskach nie zdobyła. Do tego Ye jest jak dawni chińscy sportowcy, każde pytanie ją paraliżuje, najchętniej odpowiadałaby „Nie wiem" i rzeczywiście niewiele o niej wiadomo. A ze złotem Ruty łatwiej się identyfikować, bo jest uśmiechnięta, z sercem na dłoni i jej historia wzrusza.

Ojciec, Saulius Meilutis, zdecydował się przeprowadzić z rodziną do Anglii trzy lata temu, skuszony świetnymi warunkami, jakie im zaproponował Plymouth College. Od 11 lat samotnie wychowuje córkę i dwóch synów, żona zginęła w wypadku, gdy Ruta miała cztery lata.

Obie z Ye, choć tak różne, coś jeszcze oprócz nastoletnich sukcesów mają wspólnego. Teraz przed nimi najtrudniejsza próba: pozostać na szczycie w sporcie, który potrafi złamać najwytrzymalszych, wiedząc, że najpiękniejsze sekundy kariery są już zapewne za nimi.

Korespondencja z Londynu

Wpłynął do historii o 22.04. Mama Debbie popłakała się, patrząc na to znad zegara olimpijskiego basenu, on stanął po wyjściu z wody razem z kolegami ze sztafety 4 x 200 m dowolnym, by im podziękować za walkę. A spiker ogłosił: „Sir, jest pan legendą. Kompletną".

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku