Chodzi o tę część wywiadu u Winfrey, w której Armstrong opowiadał o powrocie do kolarstwa w 2009. Zarzekał się, że wrócił czysty. Ostatni raz brał doping w 2005 roku, gdy jechał po siódme zwycięstwo w Tour de France.
TdF 2009 i 2010 Lance miał przejechać uczciwie. Dlatego że bał się nowych, znacznie skuteczniejszych metod wykrywania dopingu, ale też dlatego, że tak obiecał swojej pierwszej żonie Kristin. Tyle że Kristin Armstrong wiedziała od lat o dopingu męża i trudno zrozumieć, dlaczego miałaby mieć na Lance'a większy wpływ w 2009 roku, gdy byli już po rozwodzie, niż wcześniej. A USADA w raporcie poświęconym dopingowi Armstronga napisała, że jego oszustwa nie skończyły się w 2005, bo próbki krwi pobrane po powrocie do kolarstwa dawały wyniki wskazujące na doping. Poza tym agencja ma dowody, że Lance po powrocie nadal współpracował z doktorem Michele Ferrarim, tyle że bardziej dyskretnie, m.in. kontaktując się z nim nie bezpośrednio, a przez syna Ferrariego.
Wszystkie te ustalenia szef USADA Travis Tygart podtrzymał w wywiadzie udzielonym telewizji CBS. Zarzucił Armstrongowi, że kłamał u Oprah, wezwał go, by wreszcie powiedział prawdę i zaczął współpracować z agencją, jeśli liczy na złagodzenie kary dożywotniej dyskwalifikacji. Bo pojawiły się spekulacje, że Armstrong nie przyznaje się do dopingu po 2005 licząc na to, że jeśli kara zostanie mu skrócona do ośmiu lat, będzie mógł wrócić do startów w triatlonie już w tym roku.
USADA dała mu ultimatum: jeśli do 6 lutego nie powiesz nam prawdy, pod przysięgą, nie licz na skrócenie dyskwalifikacji. Armstrong już tę propozycję odrzucił i to w kuriozalny sposób.