Starsi bronią się jeszcze zaciekle, bo jeśli odchodzić, to w chwale. Nie ma już Jasona Crumpa, który zakończył karierę, ale zdążył wychować kolejnego mistrza świata. Tytuł wywalczył młody Australijczyk Chris Holder, którego Crump traktował jak syna, wprowadzał w wielki sportowy świat, a gdy było trzeba, to nawet polecał do Wrocławia trenerowi Markowi Cieślakowi.
Holder do ostatniego wyścigu wytrzymał presję, uspokoił nerwy po przepychance z Pedersenem. Dzieciak stał się tamtego dnia dorosłym. To było ostatnie zwycięstwo Crumpa, który wziął wtedy Holdera na bok, usiadł z nim w korytarzu, porozmawiał po ojcowsku i dopiero później wysłał w bój. To był pierwszy młody mistrz świata od dawna.
Ale starsi w zeszłym sezonie też byli groźni. Pedersen i Hancock zdobyli srebrny i brązowy medal, a Gollob był czwarty.
Zdawało się już, że Hancock i Gollob, dopóki nie zsiądą z motocykli, to będą się wymieniali na najwyższym stopniu podium. Zdarzały się takie sezony, w których jedynym młodym zawodnikiem w czołówce był Jarosław Hampel, choć sam już dobijał 30, ale kogoś trzeba było uważać za przedstawiciela nowej fali. Skoro nie było młodszych, padło na Polaka. Teraz wyrwa w dominacji staruszków została już uczyniona.
W nadchodzącym sezonie młodzi ruszą naprzód szerokim frontem. Nie tylko 25-letni Holder chce się liczyć w rywalizacji o tytuł. Otwarcie walkę o mistrzostwo świata zapowiada Rosjanin Emil Sajfutdinow, któremu zawsze brakowało trochę szczęścia, bo na pewno nie talentu, ani pewności siebie. Teraz mówi, że jest gotowy. – Nie jest tak jak w zeszłym sezonie. Teraz moja głowa się uspokoiła i podchodzę do wszystkiego dużo spokojniej. W zeszłym roku chciałem wszystko zrobić za szybko. Fizycznie jestem gotowy do zwycięstw i chciałbym już być mistrzem świata, ale to niełatwe zadanie – mówi Rosjanin.