Stawiany jest już w jednym rzędzie chińskich sportowych ikon wraz z koszykarzem Yao Mingiem, płotkarzem Liu Xiangiem, czy tenisistką Li Na. Bob Arum, król bokserskich promotorów, który podpisał z 32-letnim Zou Shimingiem zawodowy kontrakt, wychwala go na każdym kroku i obiecuje złote góry.
Chińczyk to jego as z rękawa. Wszystko wskazuje, że otworzy mu drogę na chiński rynek, którego bokserski potencjał jest jeszcze niezbadany. Don King, z którym Arum rywalizuje od czterdziestu lat, też myślał o podboju Chin, ale nie ma z kim tego zrobić. Jego ostatni mistrz świata, Tavoris Cloud przegrał ostatnio z Bernardem Hopkinsem.
Arum, kiedyś adwokat Johna F. Kennedy'ego, podpisując kontrakt z Zou Shimingiem powiedział, że to początek nowej ery w boksie. Jego zdaniem za Zou pójdą inni, będzie on inspiracją dla młodych Chińczyków. Tak jak Manny Pacquiao, który bierze za walkę po 30 mln dolarów, dla Filipińczyków.
81-letni Arum, to spryciarz jakich mało. Jego firma Top Rank przegrywała ostatnio na rynku promotorskim z Golden Boy Oscara De la Hoi, więc zaskoczył konkurenta nieoczekiwanym ruchem. Zorganizował galę w Makau, pokazywaną przez telewizję HBO i w walce wieczoru pochwalił się chińskim bohaterem.
Biznes wygrywa
Czterorundowy pojedynek debiutującego na zawodowych ringach Zou Shiminga z 18-letnim, mało znanym Meksykaninem Eleazarem Valenzuelą poprzedzały walki mistrzów świata. Ale Arum zdawał sobie sobie sprawę, że to Zou jest najważniejszy, że to jego będą chcieli obejrzeć Chińczycy.