Jeszcze się okno transferowe dobrze nie otworzyło, a on już mógłby otwierać szampana. Sprzedał piłkarzy za ponad 130 mln euro i na tym się nie skończy, zapewnił sobie dostęp do portfela największego dziś utracjusza futbolu Dmitrija Rybołowlewa, odzyskał dostęp do portfela innego utracjusza Romana Abramowicza i postawił kolejnego trenera ze swojego imperium na czele drużyny, która od lat daje mu zarabiać najwięcej.
To wszystko wydarzyło się tylko przez ostatnich kilkanaście dni. Rybołowlew kupił do urządzanego na nowo za setki milionów euro AS Monaco Kolumbijczyków Falcao i Jamesa Rodrigueza oraz Portugalczyków Joao Moutinho i Ricardo Carvalho, wszystkich z menedżerskiej stajni Jorge Mendesa. Przedwczoraj Chelsea zorganizowała powitalną konferencję dla Jose Mourinho, najsłynniejszego trenera związanego z Mendesem. A FC Porto ogłosiło, że jego nowym trenerem zostanie Paulo Fonseca. Człowiek, który małe Pacos Ferreira wprowadził w zakończonym sezonie do eliminacji Ligi Mistrzów. Ale to by jeszcze nie wystarczyło, by dostać pod opiekę piłkarzy mistrzów Portugalii.
Twórca królów
W Porto już od dłuższego czasu nic ważnego się nie dzieje bez akceptacji Mendesa. A tak się składa, że nie dalej jak trzy miesiące temu agent piłkarski numer 1 przekonał Fonsecę, by został jego klientem. Podobnie było, gdy w 2004 r. Mourinho pierwszy raz przechodził do Chelsea. Mendes niedługo wcześniej odbił go brazylijskiemu pośrednikowi Jose Baidkowi. A potem Mourinho pociągnął za sobą do Londynu cały desant z Portugalii, aż siedmiu piłkarzy. Wszystkich oczywiście od Mendesa. Był wśród nich wspomniany Carvalho, który za Mourinho poszedł też potem do Realu, znów z wieloma klientami Mendesa.
Agent Jorge dba o swoich ludzi. Ale wymaga wyłączności. Zanim Rybołowlew z Monaco zapłacił Porto 70 mln euro za Moutinho i Rodrigueza, ten pierwszy też został przeciągnięty do imperium Mendesa. Póki miał innego menedżera, Porto nie chciało go nigdzie sprzedawać.
Od kiedy Moutinho dołączył do Gestifute, firmy Mendesa, jest w niej już właściwie cała portugalska kadra. Jest też Luis Felipe Scolari, trener Brazylii, gospodarza najbliższego mundialu. Jest potężny zaciąg z Madrytu: z Atletico, gdzie grał dotychczas Falcao i przede wszystkim z Realu, gdzie nie ma już Mourinho, ale zostali Cristiano Ronaldo, Pepe, Angel di Maria, Fabio Coentrao. Jak policzył Daniel Storey z Football365, piłkarze Mendesa strzelili w ostatnim sezonie dla obu madryckich klubów 83 gole. A Jorge był de facto w Realu jak dyrektor sportowy.