Dla tego Bacha jeden fortepian to za mało. Zawsze grał na wielu, przeskakując tam, gdzie akurat można było zyskać najwięcej. Ze sportu w politykę, z polityki w prawo i biznes, z biznesu w dyplomację sportową i z powrotem. Najchętniej w kuluary, do lobby, za scenę, tam gdzie się czuje najlepiej. Zawsze przygotowany, żeby być o ruch przed wszystkimi. I zawsze z kartami przy sobie.
Karciane wieczory z przyjaciółmi ze swojego Tauberbischofsheim pod Wuerzburgiem to jedna z przyjemności, z którymi się będzie musiał rozstać na najbliższych osiem, a może i 12 lat, jeśli będzie chciał się ubiegać o drugą kadencję. Zostawi też swoją kancelarię, specjalizującą się w prawie gospodarczym. I szefowanie niemiecko-arabskiej izbie handlu. Prawdopodobnie odejdzie również z rady nadzorczej firmy Weinig SA, kontrolowanego przez kuwejckich inwestorów lidera na światowym rynku maszyn do obróbki drewna.
Jacques Rogge już zwolnił swój gabinet w siedzibie MKOl w Lozannie dla następcy, a do niedawna – jednego z najbliższych współpracowników. Po belgijskim chirurgu, który miał uzdrawiać olimpizm swoim osobistym przykładem, przychodzi Thomas Bach, technokrata, kolekcjoner stanowisk, wirtuoz planowania kariery.
Dyrygent z floretem
Od skojarzeń z Janem Sebastianem nie ucieka. Wręcz przeciwnie, po zwycięstwie w olimpijskich wyborach zrobił z muzyki główny wątek expose. Nietypowo jak na siebie pompatycznego, w którym się obsadził w roli dyrygenta, a MKOl nazwał wspaniałą orkiestrą. Niech każdy w tej orkiestrze gra na tym instrumencie, który mu najbardziej pasuje – mówił. A już Bacha w tym głowa, by zapewnić harmonię. Podziękował najpierw pięciu rywalom pokonanym w wyborach, potem tym, którzy na niego nie głosowali. Zapowiedział, że nie tylko drzwi gabinetu w Lozannie, ale też serce zostawia otwarte dla wszystkich. Tak żeby i sojusznicy byli zadowoleni, i rywale rozbrojeni. Jak zwykle.
Był świetnym szermierzem, mistrzem olimpijskim w drużynowym florecie z 1976 roku. Na planszy stanął już jako pięciolatek, walczył lewą ręką, co zawsze jest nieprzyjemne dla rywali. Wolał futbol, ale rodzice, kupcy tekstylni z Badenii-Wirtembergii, uznali, że to szermierka zrobi z niego mężczyznę. I choć karierę skończył młodo – stawy biodrowe nie wytrzymały – to szermierzem pozostał.