Na asfaltowych trasach w Alzacji ich najgroźniejszymi rywalami mieli być Elfyn Evans i Daniel Barritt, którzy sześć tygodni temu w Rajdzie Niemiec toczyli wyrównany bój z polską załogą i ulegli o zaledwie 13 sekund. Tym razem walka była krótka: już na trzeciej próbie Walijczyk popełnił błąd i przebił koło. Załoga musiała je zmienić na odcinku, tracąc ponad dwie i pół minuty.
– Jest łatwiej, kiedy wszystko idzie jak trzeba, a nie tak jak w Niemczech, gdzie pierwszego dnia straciliśmy 40 sekund przez problemy z hamulcem ręcznym – mówił Kubica. – Tutaj Evans miał pecha czy popełnił błąd, więc możemy jechać swoim tempem, bez podejmowania ryzyka.
Nawet bez tej przygody brytyjska załoga miałaby trudności z nawiązaniem walki o zwycięstwo w WRC-2. Evans wygrał z Kubicą tylko cztery odcinki z dwudziestu, a na mecie jego strata przekroczyła cztery minuty. – Rajd był trudny i staraliśmy się jechać bezpiecznie, bez ryzyka – opowiadał Polak po kolejnym zwycięstwie w WRC-2. – Warunki były zmienne, ale to dobrze, bo udało się nam zebrać dużo nowych doświadczeń.
Francuska pogoda mocno dała się we znaki załogom. Rywalizację urozmaicał deszcz i mgła, a w wielu miejscach nawierzchnia była brudna od nanoszonego z pobocza błota. Kubica mógł przez większość rajdu jechać swoim tempem, ale czołówka w samochodach WRC toczyła zacięty bój.
Przed ostatnim etapem pierwszą trójkę dzieliło zaledwie półtorej sekundy. Zwycięsko z batalii wyszli Sebastien Ogier i Julien Ingrassia, pieczętując swój pierwszy tytuł. Załoga Volkswagena już w czwartek zdobyła mistrzostwo, bo Thierry Neuville i Nicolas Gilsoul, nie wygrali nagradzanego dodatkowymi punktami odcinka „Power Stage".