Wyznawca Zidane’a

To był jego rok. Z Bayernem zdobył prawie wszystkie trofea, z Francją awansował na mundial. W styczniu powinien dostać Złotą Piłkę.

Publikacja: 21.12.2013 17:00

Franck Ribery podczas konferencji prasowej FIFA Club World Cup 15.12.2013 r.

Franck Ribery podczas konferencji prasowej FIFA Club World Cup 15.12.2013 r.

Foto: AFP

Nie jest tak medialny jak Leo Messi i Cristiano Ronaldo, choć jego twarzy nie sposób zapomnieć. Twarzy człowieka doświadczonego przez los, ale nigdy się niepoddającego.

Ogromnej blizny na prawym policzku, ciągnącej się aż do skroni, nie ukrywa. To pamiątka z dzieciństwa, po samochodowym wypadku. Auto jego rodziców zderzyło się z ciężarówką. Nikt nie zginął, ale dwuletni Franck wyleciał na zewnątrz przez przednią szybę, założono mu ponad 100 szwów. Operacji plastycznej odmawiał, mimo że pieniędzy by mu nie zabrakło. Tak stał się najsłynniejszym piłkarzem z blizną.

Piekło Chemin-Vert

Jego idolem był od zawsze Zidane. – To wielki zawodnik, może nawet największy w historii. Chciałbym osiągnąć tyle, co on – powtarza. Tak jak Zizou, Ribery biegał za piłką po ulicach i dorastał w nieciekawym sąsiedztwie. Urodził się i wychował na przedmieściach Boulogne-sur-Mer, w ubogiej dzielnicy Chemin-Vert.

– Właściwie pochodzę z getta. W dzieciństwie przeszedłem przez piekło. Gdyby nie piłka, pewnie skończyłbym jak większość rówieśników: biedny i bezrobotny. Za każdym razem, kiedy wybieram się na zakupy, odżywają wspomnienia. Tego nie da się wymazać z pamięci, to część mojego życia. Trudne chwile ukształtowały mój charakter, stałem się silniejszy. Dzięki temu dziś nazywają mnie wojownikiem – opowiadał niedawno w rozmowie ze „Sport Bildem".

Do Boulogne wraca często, nigdy z pustymi rękami. Przywozi dzieciakom buty, koszulki i bilety na mecze. Daje nadzieję, że ktoś ich dostrzeże i pomoże się wyrwać do lepszego świata. Tak jak jemu próbował kiedyś pomóc Jean-Michel Vandamme. Dyrektor w akademii Lille. – Ma wspaniałą zdolność przewidywania wydarzeń na boisku. Myśli trzy razy szybciej niż inni. Jak wszyscy wielcy piłkarze – chwali Ribery'ego Vandamme.

Franck został wyrzucony ze szkółki po trzech latach. Nie z powodu braku umiejętności, tylko problemów w szkole. Tak brzmi oficjalna wersja. On sam twierdzi, że pokazano mu drzwi, bo był za mały.

Zanim przeszedł do Olympique Marsylia, próbował sił w amatorskich zespołach Boulogne i Ales oraz trzecioligowym Breście, aż w końcu trafił do Metzu. W Ligue 1, francuskiej ekstraklasie, zadebiutował dopiero w wieku 21 lat. Nigdzie nie grał dłużej niż dwa sezony. Przeszkodą nie do przeskoczenia były finansowe kłopoty klubów i kłótnie o warunki kontraktów. Nawet w Galatasaray, z którym w 2005 roku zdobył pierwsze w karierze trofeum – krajowy puchar i stał się ulubieńcem kibiców, zyskując (ze względu na swoją szybkość na boisku) przydomek „Ferraribery". W finale strzelił Fenerbahce bramkę, przy innej asystował. Ale sielanka nie trwała długo. Czteroletni kontrakt rozwiązał już po pięciu miesiącach. Znów poszło o pieniądze. – W Turcji czułem się jak król, ale nie dostawałem pensji i premii. Kiedy zagroziłem, że odejdę, obiecali mi je oddać, ale już im nie wierzę – opowiadał Ribery. Dodał też, że był zastraszany przez władze Galatasaray i swojego ówczesnego agenta. – Przyszli do mnie. Nie otworzyłem im drzwi, więc mój menedżer zbił szybę w moim domu i zdemolował samochód kijem bejsbolowym.

Wrócił do Francji. Marsylia bez wahania zapłaciła Turkom 10 mln euro odszkodowania, bo wiedziała, że kupuje – jak nazywa go Zidane – prawdziwy klejnot. Był jednym z odkryć mistrzostw świata w 2006 roku, choć w kadrze debiutował zaledwie kilkanaście dni przed turniejem. Francuzi w Niemczech awansowali do finału, przegrali w rzutach karnych z Włochami, a Zidane zszedł z pomnika, uderzając „z byka" Marco Materazziego. Ribery wkrótce przejął po nim władzę w kadrze.

Dziewczyna na urodziny

Rok później bili się już o niego najwięksi. Wybrał Bayern, choć krążyły opowieści, że nie umiałby wskazać Monachium na mapie. 25 mln euro to był ówczesny transferowy rekord klubu. Szczęśliwy Franz Beckenbauer z dumą ogłosił: – Wygraliśmy los na loterii. Ribery na potwierdzenie jego słów już po pierwszym sezonie został uznany za najlepszego piłkarza grającego w Niemczech.

Kiedy Real zaproponował za niego 50 mln, menedżer bawarczyków Uli Hoeness rzucił: – Tyle warta jest jego jedna noga. I do pomocy sprowadził Ribery'emu z Madrytu Arjena Robbena. Razem stworzyli duet superskrzydłowych, ochrzczony „Robbery". Holender miał jeszcze jedną misję do spełnienia: wybić francuskiemu koledze z głowy przeprowadzkę do Hiszpanii, wspominając przy każdej okazji, że atmosfera w szatni Królewskich jest nieznośna.

Zatrzymać go w Monachium pomogła też seksafera z Zahią Dehar w roli głównej. Luksusowa prostytutka była prezentem na 26. urodziny Ribery'ego. Opłacił jej bilet z Paryża do Monachium, wynajął ekskluzywny hotel. Z jej usług korzystać miał regularnie, podobnie jak inni reprezentanci: Karim Benzema i Sidney Govou. A że okazała się niepełnoletnia, skok w bok odbił im się dużą czkawką.

Za seks z nieletnią (we Francji to przestępstwo) groziło im do trzech lat więzienia. Ostatecznie zostali uniewinnieni, ale niesmak i skaza na wizerunku pozostały. Pannie Dehar skandal przyniósł rozgłos. Jest teraz modelką. – Moja rodzina mocno ucierpiała. To wszystko, co mam do powiedzenia na ten temat – oświadczył Ribery przed kamerami francuskiej telewizji publicznej.

Żona Wahiba nigdy w niego nie zwątpiła. Stała za nim murem, gdy ich związek przechodził kryzys. Poznali się jeszcze w Boulogne. To ona, muzułmanka o algierskich korzeniach, przekonała go do przejścia na islam. Ribery przed każdym meczem wznosi ręce do góry i modli się do Allaha. Opowiada o tym jednak niechętnie. – Jako dziecko spędzałem wiele czasu z muzułmanami. To mój wybór, nikt mi tego nie narzucił – zapewnia. Z Wahibą mają troje dzieci: córki Hizyę i Shahinez oraz syna Seifa.

Kierowca traktora

Wywiady z Riberym nie są rzeczą łatwą. Nie dlatego, że mówi północną gwarą o nazwie „ch'ti", mieszanką języka francuskiego i flamandzkiego. Bywa, że na pytania odpowiada długo i wyczerpująco. Ale zdarza się, że przez mixed zonę przemyka, nie dając dziennikarzom żadnych szans. Jak podczas niemieckiego mundialu, gdy z komórką przy uchu odwróconą do góry nogami udawał, że prowadzi ważną rozmowę.

– On jest klaunem z dobrymi manierami. Twardzielem o miękkim sercu – mówi Philippe Goursat. Trener, który pomógł odbudować się zagubionemu Franckowi w Breście. Ribery znany jest ze specyficznego poczucia humoru. Kiedyś, już podczas gry w Bundeslidze, wszedł na sklepową wystawę i udawał manekina. Nie odmówił też sobie nastraszenia zaskoczonych przechodniów. Na Olivera Kahna wylał z dachu ośrodka treningowego wiadro zimnej wody. Podczas zgrupowania w Dubaju rozbił klubowy autokar. W Marsylii jeździł traktorem po boisku.

Ribery nie wierzy, że 13 stycznia podczas uroczystej gali w Zurychu odbierze Złotą Piłkę. – Mógłbym otrzymać trochę większe wsparcie – przyznaje i dodaje: – Z tego, co słyszałem, nawet Francuzi będą głosowali na Messiego i Ronaldo (wyboru dokonują trenerzy i kapitanowie reprezentacji oraz dziennikarze krajów-członków FIFA – przyp. red.). Zastanawiam się dlaczego.

Nigdy nie był cudownym dzieckiem futbolu, na szczyt wspinał się powoli. Czy był przekonany, że tam dotrze? – Oczywiście, że nie. I nie byłem w tej opinii odosobniony. Mój przypadek pokazuje, że dzięki ciężkiej pracy można zrealizować swoje plany. Teraz jestem wolny, gram, jak chcę, nie trzymam się żadnych schematów. Robię, co podpowiada mi wyobraźnia – powiedział w jednym z wywiadów.

Marzy mu się złoto na mundialu, ale z tak grającą Francją tego marzenia w Brazylii raczej spełnić się nie uda. Klubowym mistrzem świata może zostać z Bayernem już w sobotę.

Franck Ribery

Najlepszy piłkarz Francji od czasów Zinedine'a Zidane'a. Urodził się 7 kwietnia 1983 roku w Boulogne-sur-Mer. Wicemistrz świata 2006. Największe sukcesy odniósł w Monachium. Z Bayernem zdobył wszystko co w klubowym futbolu najważniejsze. W maju, w trzeciej próbie, wygrał wreszcie finał Ligi Mistrzów. A oprócz tego wywalczył mistrzostwo i puchar Niemiec oraz Superpuchar Europy. Wybrany przez UEFA na zawodnika sezonu 2012/2013. O Złotą Piłkę rywalizuje z Leo Messim i Cristiano Ronaldo. Żonaty z Wahibą, muzułmanką o algierskich korzeniach. Dla niej przeszedł na islam i przyjął imię Bilal Yusuf Mohammed. Mają troje dzieci.

Nie jest tak medialny jak Leo Messi i Cristiano Ronaldo, choć jego twarzy nie sposób zapomnieć. Twarzy człowieka doświadczonego przez los, ale nigdy się niepoddającego.

Ogromnej blizny na prawym policzku, ciągnącej się aż do skroni, nie ukrywa. To pamiątka z dzieciństwa, po samochodowym wypadku. Auto jego rodziców zderzyło się z ciężarówką. Nikt nie zginął, ale dwuletni Franck wyleciał na zewnątrz przez przednią szybę, założono mu ponad 100 szwów. Operacji plastycznej odmawiał, mimo że pieniędzy by mu nie zabrakło. Tak stał się najsłynniejszym piłkarzem z blizną.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?