Rosberg objął prowadzenie w mistrzostwach. W tym roku kierowcy Formuły 1 po raz pierwszy mogli sobie sami wybierać numery startowe i zawodnik Mercedesa wybrał szóstkę. Jego ojciec Keke właśnie z tym numerem zdobył tytuł mistrzowski w sezonie 1982, a trzy lata później zwyciężył w inauguracyjnym wyścigu o Grand Prix Australii, jeszcze na torze w Adelajdzie.
W Melbourne na podium stanęli dwaj kierowcy, których ojcowie też jeździli w Formule 1, bo na trzecim miejscu linię mety minął Kevin Magnussen z McLarena. Dla Duńczyka był to pierwszy start w Grand Prix. – Czuję się, jakbym wygrał – cieszył się 21-letni zawodnik. Doskonały debiut miał także Daniił Kwiat z Toro Rosso. Rosjanin finiszował na dziesiątej pozycji i pobił ustanowiony w 2007 roku rekord Vettela, zostając w wieku 19 lat i 324 dni najmłodszym zdobywcą punktów w Formule 1.
Obaj młodzieńcy skorzystali jeszcze z prezentu od sędziów i pięć godzin po wyścigu zyskali po jednej pozycji. Zdyskwalifikowano Daniela Ricciarda, który w pierwszym starcie w Red Bullu u boku Vettela zajął przed własną publicznością rewelacyjne drugie miejsce. Stwierdzono, że podczas wyścigu jego samochód zużywał paliwo w tempie szybszym niż 100 kg na godzinę.
W tym sezonie kierowca może na dystansie całego wyścigu – czyli na ponad 300 kilometrach – zużyć maksymalnie 100 kg paliwa (ze względu na wpływ masy na czasy okrążeń w Formule 1 ilość paliwa odmierza się w kilogramach, a nie litrach). Do tego w żadnym momencie zawodów prędkość przepływu paliwa nie może przekraczać 100 kg na godzinę. W samochodzie Ricciarda dochodziło do wielokrotnego przekroczenia tej wartości, co mogło dawać Australijczykowi przewagę.
Wyniki GP Australii pozostają prowizoryczne, bo mistrzowie świata złożyli odwołanie. Szanse na jego pozytywne rozpatrzenie są jednak iluzoryczne. Sędziowie ujawnili, że zespół był w trakcie wyścigu informowany o przekraczaniu przepisów, a ponadto stosował własne metody pomiaru przepływu paliwa zamiast narzuconych przed władze. Zespół jest zdania, że wskazania przepływomierzy były mylące, i zapowiada, że wraz z dostawcą jednostek napędowych udowodni, iż nie doszło do złamania przepisów. Po pierwszej rundzie MŚ możemy być zatem pewni tylko trzech rzeczy: wśród kierowców prowadzi Nico Rosberg, wśród konstruktorów McLaren – niezależnie od losów apelacji Red Bulla – a nowa Formuła 1 jest nieprzewidywalna. Kolejny wyścig za dwa tygodnie w Malezji, gdzie tropikalny upał może jeszcze bardziej przetrzebić stawkę.
Grand Prix Australii: