Niepocieszony Diego
Natomiast Diego Maradona miał. Z jednej strony uduchowiony, żegnający się przed wejściem na boisko jak połowa piłkarzy świata, z drugiej – arogant i egocentryk. Podobno przeżył bardzo audiencję u papieża, ale kiedy się zorientował, że otrzymał taki sam różaniec jak pozostali pielgrzymi, miał mu to za złe. Bo przecież jako ktoś wyjątkowy powinien dostać lepszy.
Nie wiem, co stało się z tymi wszystkimi koszulkami piłkarskimi i hokejowymi, rowerem od Lance'a Armstronga, rękawicami od Muhammada Alego, modelem samochodu Formuły 1 od Michaela Schumachera, Rubensa Barichello i prezesa Ferrari Luki di Montezemolo, setkami piłek, butów, nart, łyżew, ale gdyby Jan Paweł II chciał otworzyć w Watykanie muzeum sportu i turystyki, miałby zbiory wyjątkowe.
Papież wielokrotnie, przy różnych okazjach, mówił o pięknie sportu, jego sensie, ale też wypaczeniach i zagrożeniach. – Na sportowcach spoczywa wielka odpowiedzialność. Są powołani, by uczynić ze sportu okazję do współpracy i dialogu, przełamywać bariery językowe, rasowe i kulturowe, przyczyniać się do rozwoju cywilizacji miłości – mówił podczas niezwykłego spotkania, do jakiego doszło w roku 1984 na Stadionie Olimpijskim w Rzymie.
– To był mecz reprezentacji Włoch przeciw zagranicznym gwiazdom, występującym w lidze włoskiej – mówi „Rz" jego uczestnik, 91-krotny reprezentant Polski Władysław Żmuda. – Grałem wtedy w Hellas Werona, a na boisku jednym z moich partnerów w Drużynie Gwiazd był Michel Platini. Papież prosił, żebyśmy ładnie grali i szanowali się nawzajem. I żeby wynik był sprawiedliwy. No i tak wyszło, że mecz zakończył się remisem, bodajże 5:5. Ojciec Święty miał oglądać tylko pierwszą połowę, ale zmienił plany i został do końca. Na prywatnych audiencjach u Jana Pawła II byłem dziewięć razy. W tamtych latach panował taki zwyczaj, że jak jechało się do Rzymu na mecz z Romą, to pół roku wcześniej czyniono starania o audiencję w Watykanie. Za pierwszym razem papież myślał, że jestem emigrantem z Polski, ale powiedziałem, że pracuję we Włoszech jako piłkarz. – Aaa, to ty jesteś Żmuda – powiedział i od tej pory, po każdej audiencji na mnie jako rodaka Jana Pawła II spływało niezasłużone zainteresowanie kolegów i dziennikarzy. Ponieważ rozmawialiśmy po polsku, musiałem tłumaczyć każde papieskie słowo – mówi Żmuda.
Pierwszy raz w historii Kościoła zdarzyło się wtedy, że papież zajął miejsce na trybunie stadionu. Ani jego poprzednicy, ani następcy nie chodzili na mecze, choć wspominali o swoich sympatiach. Jan XXIII kibicował klubowi Atalanta z rodzinnego Bergamo, Benedykt XVI Bayernowi Monachium (oglądał jego mecze w telewizji), a Franciszek – San Lorenzo de Almagro. W roku 2000 Jan Paweł II ponownie pojawił się na Stadionie Olimpijskim w Rzymie, gdzie odbywały się podobne uroczystości jak 16 lat wcześniej. Powiedział wtedy: „Sport ujawnia nie tylko bogate możliwości fizyczne człowieka, ale także jego zdolności intelektualne i duchowe. Nie polega jedynie na sile fizycznej i wydolności mięśni, ale ma także duszę i dlatego musi w pełni ukazywać swe oblicze. Oto dlaczego prawdziwy sportowiec nie powinien dopuszczać do tego, aby kierowało nim wyłącznie obsesyjne dążenie do doskonałości fizycznej".
Widoczny Listkiewicz
W roku 2004 z inicjatywy Jana Pawła II powstał w Watykanie departament zajmujący się problematyką sportu, jako zjawiska interesującego miliardy ludzi na świecie. Wyraził wówczas nadzieję, że nowy departament będzie pracował na rzecz „promocji sportu jako części kultury i nieodłącznego elementu rozwoju człowieka w służbie pokoju i braterstwa".