Popiera go Michał Probierz. Smuda jest nestorem trenerów ligowych, a Probierz jest dużo młodszy. To, że mówią jednym głosem powinno dać do myślenia. Tym bardziej że prowadzone przez nich kluby nie bronią się przed spadkiem i trenerzy nie szukają usprawiedliwień, tylko mogą się włączyć do walki o czołowe miejsca.

Dyskusja na ten temat zaczęła się wcześniej niż sądziłem. Pomysł reformy ligi w taki sposób, aby po normalnych rozgrywkach odbyła się jeszcze seria siedmiu meczów, od początku nie wydawał mi się sensowny. W żadnym europejskim kraju, liczącym się w futbolu, tak się nie gra. To nie może być przypadek. Smuda słusznie powołuje się na przykład Bundesligi, w której rywalizuje 18 drużyn. Tak jest od sezonu 1965/1966 i nie słychać krytyki tego systemu. To dobry wzór.

Już w poprzednim sezonie niemal od początku mieliśmy świadomość, że Legia zostanie mistrzem i teraz jest podobnie. Ma najlepszych zawodników, najdłuższą ławkę rezerwowych i kiedy wiosną w każdym klubie ktoś będzie odbywał karę za kartki, a ktoś inny leczył kontuzję, w najmniejszym stopniu dotknie to Legii. Henning Berg zresztą słusznie próbuje ciągle inną jedenastkę, dzięki czemu, w fazie play-off, gdyby nawet wystawił drugą drużynę, to ona i tak najprawdopodobniej wygra każdy mecz.

Przez półtora roku obowiązywania nowego systemu w ekstraklasie nic nie zmieniło się na lepsze. Wygrywa Legia. Lech i Ruch szybko odpadły z rozgrywek pucharowych. Nie podniósł się poziom gry ani atrakcyjność ligi. Słaba jest też frekwencja. Według danych Pentagon Research procent Polaków interesujących się rozgrywkami ekstraklasy jest od sierpnia ubiegłego roku mniej więcej taki sam, a reforma nie stała się trampoliną popularności. Ekstraklasa SA każe nam chodzić na mecze w grudniu i od lutego.

Piłkarze biegają, a kibice marzną, bo nawet nowoczesne stadiony nie chronią przed mrozem. Mecz Cracovii z Jagiellonią oglądało 4,5 tys. kibiców, Bełchatowa z Łęczną niewiele ponad dwa tysiące, a Zawiszy ze Śląskiem tysiąc (w Bydgoszczy ludzie nie chodzą na mecze nie tylko z powodu niskiej temperatury). Wycofajcie się z tej reformy, bo nic dobrego z niej nie wynika. A kolejnej niech nie robią biznesmeni, tylko trenerzy.