Do stolicy, na spotkanie z Legią przybywała drużyna Club Deportivo Europa z Barcelony. Była wtedy drugą siłą Katalonii, po Barcelonie, i przeżywała swoje najlepsze trzy lata. Odbywała tournee po Europie, do Warszawy jechała z Królewca. Mecz toczył się w strugach deszczu i zakończył remisem 1:1. Pierwszą bramkę przy Łazienkowskiej (gwoli prawdy - wtedy była to Myśliwiecka) strzelił z karnego reprezentant Polski Henryk Martyna. W październiku tego samego roku odbył się tu pierwszy mecz międzypaństwowy, w którym Polska pokonała Łotwę 6:0. Od tamtej pory stadion Wojska Polskiego im. marszałka Józefa Piłsudskiego, będący niezmiennie domem Legii, stał się też w praktyce stadionem narodowym. Pełnił tę rolę aż do roku 1955, czyli do dnia, w którym oddano do użytku Stadion Dziesięciolecia.

Na stadionie przy Łazienkowskiej w ciągu 85 lat reprezentacja Polski rozegrała 71 meczów. Więcej niż na jakimkolwiek innym boisku. Po czarnej, żużlowej bieżni (zlikwidowanej w roku 1987) ścigali się najlepsi lekkoatleci świata - od Emila Zatopka po Irenę Szewińską. Kolarze kończyli tu etapy Wyścigu Pokoju.

Boisko znajduje się wciąż w tym samym miejscu, więc już to wyróżnia go spośród tysięcy innych, których żywot był znacznie krótszy. Nie ma w Polsce drugiego takiego stadionu, na którym przez 85 lat, niemal bez przerwy, pisano by historię wielkiej piłki. Tu wiele spraw było dla polskiego futbolu pierwsze. Mecz eliminacyjny do mistrzostw świata (z Czechosłowacją, w roku 1933), pierwszy mecz w europejskich pucharach (Gwardia - Djurgarden, w roku 1955). Tu kończył karierę Grzegorz Lato (1984) a kiedy Kazimierz Deyna przyjechał z Manchesterem City (1979), na trybunach nie można było wepchnąć szpilki.

Do Legii czy reprezentacji Polski przyjeżdżali tu w goście najlepsi piłkarze świata. Od legendarnego czeskiego bramkarza Frantiska Planicki, dwóch piłkarzy, którzy strzelili ponad tysiąc goli: Austriaka Franza „Bimbo" Bindera i Pelego, po całą węgierską „Złotą jedenastkę", Franza Beckenbauera, Johana Cruyffa, Michela Platiniego i Karla - Heinza Rummenigge.

Legia była też przez ponad pół wieku salonem towarzyskim stolicy, wykupienie karnetu należało do dobrego tonu również dla Tadeusza Konwickiego czy Gustawa Holoubka. Nie ma w Polsce drugiego takiego stadionu. Otwierano go kilka dni po finale pierwszych mistrzostw świata, wygranych przez Urugwaj. Piłkarze CD Europa przywitali wtedy warszawiaków w taki sposób, jak zwykli to robić Urugwajczycy. Kapitan stanął na środku boiska a na linii wyznaczającej koło ustawili się jego koledzy i pomachali do publiczności. Może na pamiątkę tamtego wydarzenia sprzed 85 lat piłkarze Legii, w niedzielnym meczu z Wisłą zrobią tak samo?