Poniedziałkowy wieczór w Lizbonie gorzej dla Portugalii zacząć się nie mógł. Po zaledwie sześciu minutach Szymon Marciniak podyktował rzut karny dla Serbów, a Dusan Tadić pewnym strzałem pokonał Rui Patricio. Nie minęło pół godziny, a Ronaldo - próbując dogonić piłkę wychodzącą poza boisko - doznał urazu mięśniowego. Kibice zamarli, Cristiano nie był w stanie kontynuować gry i opuścił boisko. Jak poważna to kontuzja, pokażą badania.
Portugalczycy mieli w tym momencie tylko jeden punkt (remis z Ukrainą) i mnóstwo motywacji, by zabrać się do pracy. Jeszcze przed przerwą wyrównał Danilo. Ale mimo licznych ataków pierwszego zwycięstwa w eliminacjach odnieść im się nie udało. Pomóc mógłby system VAR. Sędzia Marciniak decyzję o karnym dla gospodarzy odwołał po konsultacji z asystentem.
Anglicy losy spotkania z Czarnogórą odwrócili błyskawicznie. Przegrywali w Podgoricy po bramce pomocnika Legii Marko Vesovicia. Ale na przerwę schodzili już przy prowadzeniu 2:1. Ojcem sukcesu został Ross Barkley. Najpierw zaliczył asystę przy golu Michaela Keane’a, potem sam trafił do bramki, a w drugiej połowie jeszcze podwyższył wynik. Piłkarze Garetha Southgate’a nie mieli jednak dość. Strzelecki festiwal zakończyli Harry Kane i Raheem Sterling.
Takiego startu eliminacji nie wyobrażali sobie chyba najwięksi optymiści. Po dwóch meczach Anglia ma sześć punktów i bilans bramkowy 10-1.
Nerwów swoim kibicom oszczędzili Francuzi. Mistrzowie świata na prowadzenie w spotkaniu Islandią wyszli już w 12. minucie (Samuel Umtiti). Później kontrolowali wydarzenia na boisku. Po przerwie trafili jeszcze Olivier Giroud, Kylian Mbappe i Antoine Griezmann.