Niemcy mogą nie wytrzymać presji Czy Leo Bennhakker nie przesadza z radością po wylosowaniu rywali na mistrzostwach Europy?
Andrzej Juskowiak: Szczęście mieliśmy tylko dlatego, że nie trafiliśmy do grupy C z Francją, Włochami i Holandią, ale Niemcy na pewno nie są łatwym rywalem. Od mistrzostw świata w 2006 roku, kiedy zajęli trzecie miejsce, nie tylko utrzymują poziom, ale grają dużo lepiej. Jakoś nikt nie zauważył, że w eliminacjach zdobyli aż 35 goli, najwięcej ze wszystkich. Tego osiągnięcia nie umniejsza nawet wygrany 13:0 mecz z San Marino, bo inni też grali z drużynami tej klasy i jakoś nie potrafili pokazać takiej skuteczności. Niemcy od dawna nie mieli tak dobrych napastników. Teraz, jako jedna z nielicznych drużyn w Europie, grają z dwoma piłkarzami z przodu.
Pamięta pan tak ofensywnie grających Niemców?
W ostatnich meczach Joachim Löw na lewej pomocy ustawiał Lukasa Podolskiego, a to świadczy o tym, że siermiężny styl, z jakiego Niemcy słynęli, przeszedł już do historii. Efektowną grę zaszczepił tym piłkarzom Juergen Klinsmann, a
Löw po prostu świetnie to wykorzystuje. Zresztą kiedy był tylko asystentem, mówiono o nim, jako o człowieku mającym wielki wpływ na taktykę. Nawet koszule na mecze mundialu z Klinsmannem zakładali takie same, chcąc podkreślić, że prowadzą reprezentację we dwóch, bez podziału na tego pierwszego i pomocnika.