Niemcy mogą nie wytrzymać presji

- Szczęście mieliśmy tylko dlatego, że nie trafiliśmy do grupy C z Francją, Włochami i Holandią, ale Niemcy na pewno nie są łatwym rywalem - mówi Andrzej Juskowiak w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej"

Aktualizacja: 04.12.2007 17:12 Publikacja: 04.12.2007 16:42

Niemcy mogą nie wytrzymać presji

Foto: Fotorzepa, Bartłomiej Zborowski Bar Bartłomiej Zborowski

Niemcy mogą nie wytrzymać presji Czy Leo Bennhakker nie przesadza z radością po wylosowaniu rywali na mistrzostwach Europy?

Andrzej Juskowiak: Szczęście mieliśmy tylko dlatego, że nie trafiliśmy do grupy C z Francją, Włochami i Holandią, ale Niemcy na pewno nie są łatwym rywalem. Od mistrzostw świata w 2006 roku, kiedy zajęli trzecie miejsce, nie tylko utrzymują poziom, ale grają dużo lepiej. Jakoś nikt nie zauważył, że w eliminacjach zdobyli aż 35 goli, najwięcej ze wszystkich. Tego osiągnięcia nie umniejsza nawet wygrany 13:0 mecz z San Marino, bo inni też grali z drużynami tej klasy i jakoś nie potrafili pokazać takiej skuteczności. Niemcy od dawna nie mieli tak dobrych napastników. Teraz, jako jedna z nielicznych drużyn w Europie, grają z dwoma piłkarzami z przodu.

Pamięta pan tak ofensywnie grających Niemców?

W ostatnich meczach Joachim Löw na lewej pomocy ustawiał Lukasa Podolskiego, a to świadczy o tym, że siermiężny styl, z jakiego Niemcy słynęli, przeszedł już do historii. Efektowną grę zaszczepił tym piłkarzom Juergen Klinsmann, a

Löw po prostu świetnie to wykorzystuje. Zresztą kiedy był tylko asystentem, mówiono o nim, jako o człowieku mającym wielki wpływ na taktykę. Nawet koszule na mecze mundialu z Klinsmannem zakładali takie same, chcąc podkreślić, że prowadzą reprezentację we dwóch, bez podziału na tego pierwszego i pomocnika.

"geneva>

Franz Beckenbauer dwa miesiące temu powiedział, że Niemcy są faworytem. Zgadza się pan?

Może i są, ale nie jedynym. Groźni będą też choćby Włosi. Beckenbauer zawsze słynął z krytykowania reprezentacji, więc kiedy chwali - trzeba to brać na poważnie.

Ale czy to pomoże piłkarzom podczas mistrzostw Europy?

Myślę, że może zadziałać na nich wręcz odwrotnie. Poczuli presję już rok przed turniejem, to mogą tego nie wytrzymać. Skoro wczoraj „Bild” napisał, że Niemcy dostali wolny los do finału, to znaczy, że wszyscy wymagać będą od nich złotego medalu, a każdy inny rezultat traktowany będzie, jako porażka.

Zgodzi się pan z Beenhakkerem, że reprezentacja Niemiec jest najłatwiejszą do prowadzenia drużyną w Europie?

Oczywiście, bo tam nie ma egoistów. To taki naród, który potrafi poświęcić własne ambicje dla wspólnego dobra. Tak było zawsze, bo przecież Niemcy od lat grają we wszystkich wielkich turniejach i zazwyczaj odnoszą sukcesy. Teraz jednak do solidności doszło kilku wybitnych zawodników i może to być mieszanka naprawdę wybuchowa. Taki Miroslav Klose jest przecież gwiazdą wielkiego formatu, a radzi sobie w bardzo poukładanej drużynie.

Z Chorwatami też nie mamy szans?

Mamy, tak jak z Niemcami. Ale nie ma co ich porównywać z Serbią, bo nic poza tym, że oba kraje wchodziły kiedyś w skład Jugosławii, zespołów tych nie łączy. Drużyna, z którą graliśmy w ostatnich eliminacjach to zlepek indywidualności, z których każda gra pod siebie, a nie po to, żeby wspólnie odnieść sukces. Chorwaci tymczasem mają młodego trenera, który potrafił ich przekonać do tego, że tylko idąc w tym samym kierunku, mogą stać się wielkimi piłkarzami. Tam nie ma gwiazdorków, przynajmniej na razie, choć nie wiadomo czy zawodnicy nie pokłócą się w trakcie turnieju. Jeśli nie zapomną o tym, że są profesjonalistami - staną się czarnym koniem turnieju. Michael Owen powiedział, że żaden z Chorwatów nie znalazłby miejsca w reprezentacji Anglii.

Jest sfrustrowany, to tak powiedział. Chorwaci wygrywając z Anglią na Wembley pokazali, że są wielką drużyną, a Ivica Olić z Hambruga czy Mladen Petrić z Borusii Dortmund to piłkarze, przy których Owen mógłby siedzieć na ławce rezerwowych. To dobrze, że mamy w naszej grupie Austrię...

Jeżeli trzy miesiące temu nawet kibice tej drużyny postulowali, by nie grała w mistrzostwach Europy, to coś musi być na rzeczy. Dla tak słabego zespołu brak meczów o stawkę - a przecież jako organizatorzy Austriacy nie musieli walczyć w eliminacjach - to duży problem. Do sparingów nikt się nie przykładał, trudno się było zmobilizować. Jedynym atutem Austriaków są własne stadiony i własna publiczność.

Austriacy za równie słabych uważają Polaków. Bardzo chcieli na nas trafić...

Wystarczy popatrzeć na notowania bukmacherów. Austria stoi najniżej, ale niewiele mniej pieniędzy wypłacono by za nasz triumf. Poziom w mistrzostwach Europy jest wyższy niż na mundialu, a my w eliminacjach nie zawsze graliśmy przekonująco. Często mówiło się, że osiągaliśmy dużo lepszy wynik, od tego na który zasługiwaliśmy. Pozostaje nam jednak wiara, że skoro Beenhakker wpoił swoim piłkarzom optymizm w kwalifikacjach, może będzie potrafił i teraz. Nigdy nie wygraliśmy z Niemcami, ale może dopiero trener zza granicy inaczej podejdzie do tego meczu. Wiadomo, co dla Polaków znaczy walka z sąsiadami z Zachodu. Nie potrafimy zachować dystansu do sprawy, wywlekamy na wierzch historię, i to wcale nie sportową. A Beenhakker każe o tym zapomnieć, może trafi jakoś do psychiki piłkarzy i przekona ich, że to po prostu mecz, jak każdy inny. Warto zwrócić uwagę na to, że Niemcy tracą dużo bramek w pierwszych minutach. Trzeba to wykorzystać.

Urodzony 3 listopada 1970 roku w Gostyniu. Piłkarz Kani Gostyń, Lecha Pozań, Sportingu Lizbona, Olympiakosu Pireus, Borussii Moenchengladbach, VfL Wolfsburg, New York/New Yersey Metro Stars i Erzgebirge Aue. W reprezentacji Polski 39 meczów i 13 goli. Srebrny medalista i król strzelców igrzysk w Barcelonie w 1992 roku.

Piłka nożna
Kupmy sobie klub. Gwiazdy futbolu inwestują
Piłka nożna
Marcin Robak wznawia karierę. Teraz będzie grał w futsal
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Zlatan Ibrahimović krytykuje Szymona Marciniaka
Piłka nożna
Barcelona liderem w Hiszpanii. Robert Lewandowski ma już więcej goli niż w całym ubiegłym sezonie
Piłka nożna
"Faraon Manchesteru”. Czy Omar Marmoush uratuje City?