Dwa dni, trzy bitwy, trzy zwroty akcji w walce o Liverpool. A dziś będzie kolejny: mija termin spłaty 290 mln funtów długu zaciągniętego przez Amerykanów Toma Hicksa i George’a Gilletta na kupno klubu. Przyszłość 18-krotnego mistrza Anglii jest w rękach Royal Bank of Scotland (RBS). Od środy walczące strony wymieniają cios za ciosem. Najpierw angielski sędzia orzekł, że Hicks i Gillett nie mieli prawa odwołać członków zarządu, którzy (działając w porozumieniu z RBS) głosowali za sprzedażą Liverpoolu firmie New England Sports Ventures. W odpowiedzi amerykańscy właściciele, którzy sporo na sprzedaży stracą, zaskarżyli transakcję do sądu w Teksasie, gdzie mieszkają. Sprawa wróciła do angielskiego sądu, a ten uznał, że decyzja teksaskiego go nie obowiązuje.

Jeśli dziś Hicks i Gillett nie spłacą długów, RBS będzie miał prawo złożyć wniosek o upadłość firmy, do której należy klub. A wtedy, zgodnie z przepisami Premiership, Liverpool dostanie 9 pkt karnych. Dziś ma 6 pkt i jest w tabeli trzeci od końca, z ujemnymi punktami spadnie na ostatnie miejsce i długo go nie opuści.