Legia ma niedobry koniec roku, piłkarze Macieja Skorży chyba nie byli przygotowani na tak wiele meczów w rundzie.
Wczoraj w Tel Awiwie, chociaż przez pół godziny grali w przewadze jednego zawodnika – po czerwonej kartce dla Bena Sisha – nie potrafili strzelić bramki. Po tym, gdy w czwartej kolejce Legia zapewniła sobie awans do fazy pucharowej, następne dwa mecze przegrała, stosunek bramek 0: 5.
– Jestem rozczarowany takim wynikiem, zwłaszcza że z przebiegu gry nie wyglądało to tak źle. W drugiej połowie dominowaliśmy, jednak zabrakło skuteczności. Rzeczywiście, całą rundę rozegraliśmy bez typowego środkowego napastnika – mówił dla Polsatu Skorża.
Pierwszy gol padł z rzutu wolnego. Piłka po strzale Salima Toamy przeleciała nad murem i wpadła do bramki. Wojciech Skaba nawet nie drgnął, a powinien. Rezerwowy bramkarz nie był jedyną zmianą w składzie Legii.
Pierwszy raz w europejskich pucharach zagrał Daniel Łukasik, kolejny 19-letni wychowanek klubu. Skorża postawił także na obronę z zeszłego, nieudanego sezonu. Jakub Rzeźniczak, Inaki Astiz, Dickson Choto i Tomasz Kiełbowicz popełniali stare grzechy, zimą przyjdzie zapewne czas rozliczeń.