Jeszcze kilka tygodni temu zanosiło się, że derby stolicy będą walką bogatej drużyny celującej w mistrzostwo Polski z wystraszoną zbieraniną, która marzy o tym, by nie spaść z ligi.
A dziś wieczorem zmierzą się zespoły równe sobie, najskuteczniejsze w ekstraklasie, grające bez kompleksów i mające bardzo dużo do udowodnienia.
Od 2008 roku Legia lokalnego rywala potrafiła pokonać tylko raz. Przez kilka sezonów były to nie tylko derby miasta, lecz także wygórowanych ambicji, nakręcanych przez duże pieniądze. Józef Wojciechowski płacił i wymagał, zmieniał w Polonii trenerów, kupował nowych piłkarzy. Legia wybudowała stadion i nasprowadzała piłkarskiego szrotu za miliony euro. Teraz w obu klubach jest spokojniej, chociaż z zupełnie innych powodów.
Czas na akademię
Do Legii wrócił Jan Urban. Z właścicielem klubu Mariuszem Walterem przed trzema laty rozstał się w zgodzie, mieli wspólną wizję drużyny opartej na wychowankach, ale wtedy było jeszcze za wcześnie, by udało się ją zrealizować. Rzeczywistość, którą przy Łazienkowskiej zastał Urban tego lata, była zupełnie inna. Właściciele mimo najwyższego w lidze (80 mln złotych) budżetu zrezygnowali ze spektakularnych transferów, dając sygnał, że siłą Legii ma być działająca od dziesięciu lat akademia piłkarska.
– Teraz mam mocniejszą drużynę i wszystko poukładane – mówi nowy-stary trener. Legii nie udało się awansować do fazy grupowej Ligi Europejskiej, ale w lidze wygrała trzy mecze i dopiero w ostatniej kolejce zremisowała z Górnikiem Zabrze 2:2, tracąc gola w doliczonym czasie gry. Danijel Ljuboja dobrze współpracuje w ataku ze sprowadzonym latem Markiem Saganowskim, który lubi, kiedy na boisku jest wojna, i ma też sporo do powiedzenia w szatni.