Barcelona gra do końca, Kuba strzela i asystuje

Barcelona i Bayern z kompletem punktów. Porażka United

Publikacja: 01.10.2012 02:01

David Villa dał Barcelonie zwycięstwo nad Sevillą. Strzelił bramkę w doliczonym czasie meczu

David Villa dał Barcelonie zwycięstwo nad Sevillą. Strzelił bramkę w doliczonym czasie meczu

Foto: AP

Sevilla pokonała już w tym sezonie Real Madryt, z Barceloną zagrała jeszcze lepiej, ale punktów nie zdobyła, choć była bardzo blisko. Prowadziła 2:0 (jedną z bramek, tak jak Realowi, strzelił urodzony w Tczewie, a reprezentujący Niemcy Piotr Trochowski), o zwycięstwie mogła marzyć jeszcze minutę przed końcem, mimo że grała już wówczas w osłabieniu po czerwonej kartce dla Gary'ego Medela.

Medel dostał ją za starcie z Ceskiem Fabregasem. – Jak chcesz, to uderzę cię głową i powiesz mi, czy powinna być czerwona kartka – odpowiedział na pytanie reportera Canal+, czy sędzia podjął słuszną decyzję, Fabregas. W kontrowersyjnych okolicznościach zdobył również swojego drugiego gola: arbiter mógł przerwać akcję po zagraniu piłki ręką przez Thiago Alcantarę, ale tego nie zrobił.

Trener Sevilli Michel protestował tak mocno, że został odesłany na trybuny, a Barcelona dalej zamęczała rywali podaniami i szukała swojej szansy. W trzeciej minucie doliczonego czasu Messi znalazł w polu karnym Davida Villę i było 3:2.

– To nie był nasz najlepszy występ, ale pokazaliśmy charakter i klasę – stwierdził Fabregas. Barcelona przed niedzielnym Gran Derbi ma osiem punktów przewagi nad Realem Madryt, który wczoraj też przegrywał, ale potem strzelił Deportivo La Coruna pięć bramek (5:1) – trzy Cristiano Ronaldo, w tym dwa z rzutów karnych.

Czasu na wyrównanie, w meczu z Tottenhamem (2:3), zabrakło Manchesterowi United. – Było sześć zmian, dyskusje z trenerem – samo to zabrało już cztery minuty, a potem bramkarz przeciwników zmarnował jeszcze kolejne dwie, trzy przy każdym wybiciu piłki. Mamy 2012 rok, kompletnie niezrozumiałe jest dla mnie, że sędzia główny musi wciąż kontrolować czas gry – grzmiał Alex Ferguson. Jego piłkarze po pierwszej połowie przegrywali 0:2, do odrabiania strat rzucili się dopiero po przerwie.

Lewandowski odpoczywał

W szatni musiało być gorąco, bo Manchester w ciągu trzech minut zdobył dwa gole. Najpierw Nani po podaniu wracającego po kontuzji Wayne'a Rooneya, potem Shinji Kagawa po asyście Robina van Persiego, ale pomiędzy tymi trafieniami padła jeszcze bramka dla Tottenhamu. Manchester się nie poddawał, jednak bił głową w mur: Rooney uderzył z rzutu wolnego w słupek, strzał Carricka odbił się od poprzeczki.

To pierwsze zwycięstwo Tottenhamu na Old Trafford od 23 lat. – Napisaliśmy historię naszej drużyny. Mam nadzieję, że ten szczególny wieczór będzie dla moich zawodników inspiracją na przyszłość – cieszył się trenujący Tottenham Andre Villas-Boas. Portugalczykowi nie powiodło się w Chelsea. W marcu zastąpił go Roberto Di Matteo, który spełnił marzenie Romana Abramowicza, wygrywając Ligę Mistrzów. A teraz pod wodzą Włocha zespół nie schodzi ze szczytu Premiership.

W sobotnie popołudnie Chelsea pokonała na wyjeździe w derbach Londynu Arsenal 2:1 z pomocą Laurenta Koscielnego. Francuski obrońca, niedoszły reprezentant Polski, najpierw nie upilnował Fernando Torresa, pół godziny później próbował wybić piłkę po strzale Juana Maty z rzutu wolnego, ale tylko zmylił Vito Mannone (Wojciech Szczęsny nadal leczy kontuzję kostki). Arsenal próbował wyrównać, ale znakomicie bronił Petr Cech.

Na debiut w Premiership czeka Artur Boruc. Tydzień temu podpisał kontrakt z Southampton, w sobotę jego nowa drużyna przegrała z Evertonem 1:3.

Pierwszy mecz w sezonie wygrał Liverpool (5:2 z Norwich) i uciekł ze strefy spadkowej. Hat-tricka zdobył Luis Suarez, po jednym golu dołożyli Nuri Sahin i Steven Gerrard. Broniący tytułu Manchester City przegrywał z Fulham już po dziesięciu minutach (rzut karny wykorzystał Mladen Petrić), ale  przed pierwszą porażką uchroniły go bramki Sergio Aguero i Edina Dżeko.

W środę do Manchesteru na mecz Ligi Mistrzów przyjeżdża Borussia Dortmund. Robert Lewandowski w sobotę odpoczywał. Na ławce rezerwowych usiadł pierwszy raz od ponad półtora roku, zastąpił go debiutant, sprowadzony latem ze Stuttgartu Julian Schieber. – Robert nie może grać 70 spotkań w sezonie – tłumaczył Juergen Klopp.

Mistrzowie Niemiec poradzili sobie i bez niego. Swoją imienniczkę z Moenchengladbach rozbili 5:0. Strzelanie zakończył Kuba Błaszczykowski, wcześniej asystował przy golach Nevena Suboticia i Ilkaya Guendogana. Dwa razy trafił Marco Reus, radości nie okazywał, bo jeszcze kilka miesięcy temu prowadził Moenchengladbach do europejskich pucharów. Osierocony przez niego zespół spisuje się słabo, do fazy grupowej LM nie awansował, po sześciu kolejkach Bundesligi ma tylko sześć punktów.

Liderem jest wciąż Bayern. – Borussia Dortmund motywuje nas do ciężkiej pracy – przyznał Bastian Schweinsteiger. Bayern wygrał wszystkie mecze (w sobotę z Werderem 2:0) i wyprzedza wciąż Borussię o siedem punktów. – Gdyby nie ciągłe zagrożenie z ich strony, pewnie nie bylibyśmy dziś na czele Bundesligi. W tej chwili tylko Barcelona jest poza naszym zasięgiem – uważa Schweinsteiger.

Marsylia przegrywa

W niedzielę swoje święto będzie miała nie tylko Hiszpania, ale też Francja: lider z Marsylii, który stracił w tej kolejce pierwsze punkty, przegrywając 1:4 z Valenciennes, zmierzy się przed własną publicznością z PSG napędzanym przez petrodolary szejków i bramki Zlatana Ibrahimovicia. W sobotę szwedzki napastnik gola wprawdzie nie strzelił, ale drużyna Carlo Ancelottiego i tak pokonała Sochaux 2:0, bo Ibrahimovicia wyręczył Kevin Gameiro.

We Włoszech serię meczów bez porażki kontynuuje lider Juventus. W sobotę rozbił Romę 4:1, już po 20 minutach prowadził 3:0. Jest niepokonany od 45 spotkań. Z przeciętności nie potrafi wyjść Milan, zremisował na wyjeździe z Parmą 1:1 i po sześciu kolejkach ma siedem punktów.

Sevilla pokonała już w tym sezonie Real Madryt, z Barceloną zagrała jeszcze lepiej, ale punktów nie zdobyła, choć była bardzo blisko. Prowadziła 2:0 (jedną z bramek, tak jak Realowi, strzelił urodzony w Tczewie, a reprezentujący Niemcy Piotr Trochowski), o zwycięstwie mogła marzyć jeszcze minutę przed końcem, mimo że grała już wówczas w osłabieniu po czerwonej kartce dla Gary'ego Medela.

Medel dostał ją za starcie z Ceskiem Fabregasem. – Jak chcesz, to uderzę cię głową i powiesz mi, czy powinna być czerwona kartka – odpowiedział na pytanie reportera Canal+, czy sędzia podjął słuszną decyzję, Fabregas. W kontrowersyjnych okolicznościach zdobył również swojego drugiego gola: arbiter mógł przerwać akcję po zagraniu piłki ręką przez Thiago Alcantarę, ale tego nie zrobił.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Piłka nożna
Czas na półfinały Ligi Mistrzów. Arsenal robi wyjątkowe rzeczy
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Barcelona z Pucharem Króla. Real jej niestraszny
Piłka nożna
Liverpool mistrzem Anglii, rekord Manchesteru United wyrównany
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Piłka nożna
Puchar Króla jedzie do Barcelony. Realowi uciekło kolejne trofeum