Szejkowie w stolicy Francji budują zespół gotowy do walki o najwyższe cele. Kilka dni przed wczorajszym meczem z Valencią dyrektor sportowy klubu – Leonardo, odpalił medialną bombę, mówiąc, że nie zamierza przejmować się ligową porażką z Reims, bo na swoim podwórku jego piłkarze i tak wszystko nadrobią, a myślami są już w Europie.
Rzeczywiście – PSG cztery z pięciu porażek ligowych ponosiło tuż przed spotkaniami w Lidze Mistrzów, w fazie grupowej przegrało tylko jedno spotkanie, obok Porto i Juventusu straciło najmniej goli ze wszystkich drużyn, które zagrały w 1/8 finału. Tyle że PSG to przede wszystkim genialny Zlatan Ibrahimović, który wczoraj nie mógł wystąpić. Szwed został przez UEFA zawieszony na dwa mecze za brutalny faul w pierwszym spotkaniu z Valencią.
Trzy tygodnie temu drużyna z Paryża pewnie wygrała w Hiszpanii 2:1, tracąc jedynego gola w samej końcówce. Do rewanżu przystępowała na luzie, tym bardziej że w Valencii brakowało dwóch podstawowych obrońców Adila Ramiego i Ricardo Costy. Carlo Ancelotti co prawda przestrzegał swoich piłkarzy, że zlekceważenie przeciwnika będzie pierwszym krokiem do piekła, ale widocznie nie był wystarczająco przekonujący. Zabrakło Ibrahimovicia, ale takie gwiazdy jak Javier Pastore, Ezequiel Lavezzi, Kevin Gameiro czy Lucas Moura powinny zapewnić kibicom dużo lepsze widowisko.
W pierwszej połowie nie działo się nic, kibice częściej patrzyli na rozgrzewającego się Davida Beckhama niż na boisko. Zaraz po przerwie gola dla Valencii strzelił jednak Jonas i gospodarzom zrobiło się gorąco. Rzucili się do ataku, po jedenastu minutach wyrównał Lavezzi, ale PSG w gronie najlepszych ośmiu drużyn Europy na razie znalazł się trochę na wyrost. Prawdziwą wartość tej drużyny poznamy po starciu z silniejszym rywalem.
W drugim wczorajszym meczu Juventus grający trochę rezerwowym składem wygrał 2:0 z Celtikiem Glasgow. Trener Antonio Conte mógł pozwolić sobie na luksus sprawdzenia takich piłkarzy, jak Luca Marrone, Simone Padoin czy Emanuele Giaccherini, bo przed trzema tygodniami wygrał w Szkocji aż 3:0.