– Jest czterech zawodników, którzy decydują o obliczu Borussii w ataku. To Marco Reus, Mario Goetze, Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski. Na nich musimy uważać – mówi trener Malagi Manuel Pellegrini.
To człowiek od piłkarskich cudów, który umie wprowadzać maluczkich na salony. Kilka lat temu z Villarrealem doszedł do półfinału Ligi Mistrzów, teraz tej drużyny nie ma nawet w Primera Division. Malaga w wielkiej piłkarskiej Europie też debiutuje, ale bardzo szybko wyrobiła sobie dobrą markę.
– Nie twierdzę, że jesteśmy na tym poziomie co Borussia, ale cieszę się na spotkanie z takim rywalem. I my, i oni, kochamy piłkę, gramy dla kibiców. Nie zapominamy, że ćwierćfinał to 180 minut walki, więc zdajemy sobie sprawę, że kwestia awansu rozstrzygnie się dopiero w Niemczech. Dobrze byłoby pojechać tam z podniesionym czołem po pierwszym spotkaniu – tłumaczy Pellegrini.
Malagi i Borussii nikt nie spodziewał się w najlepszej ósemce LM. Mistrzowie Niemiec mieli nie przebrnąć fazy grupowej z Manchesterem City, Ajaksem i Realem. Malaga okazała się chwilowym kaprysem szejka, miała tak duże zaległości względem piłkarzy, że UEFA wykluczyła ją z rozgrywek w następnym sezonie.
Borussia w półfinale LM była 15 lat temu. Większość jej zawodników tego nie pamięta