Do przerwy to była kopanina w jedną stronę, a po przerwie w dwie. Przez pierwsze 45 minut Ruch nie schodził z połowy Polonii, ale jedynym wyrazem przewagi była liczba rzutów rożnych. W całym meczu Ruch miał 19, a Polonia cztery. Ataki gospodarzy były chaotyczne, a obrona gości perfekcyjnie stosowała wykopy byle dalej od własnej bramki. Żadnego polotu, żadnych ekscytujących sytuacji. Polonia teoretycznie walczy o puchary (w praktyce się rozpada), a Ruch broni się przed spadkiem.
Przez pierwszy kwadrans drugiej połowy było tak samo. Wtedy niespodziewanie najefektowniejszy strzał meczu oddał z rzutu wolnego Jacek Kiełb (Polonia), jednak Krzysztof Kamiński równie dobrze obronił. Szczęście Polonii skończyło się, kiedy w zamieszaniu pod bramką Tomasz Hołota wbił piłkę do własnej bramki. Polonia zaczęła odważniej atakować i kontra, po której Miłosz Przybecki podał ze skrzydła do Pawła Wszołka, przyniosła gościom wyrównanie.
Na minutę przed końcem zwycięską bramkę dla Ruchu strzelił Maciej Jankowski, wychowanek... Sarmaty Warszawa.
Mecz, transmitowany w stacji Eurosport 2, był pokazywany w kilku krajach europejskich. Niestety. W tabeli Polonia jest 7., a Ruch 13. Prowadzi Legia o cztery punkty przed Lechem.
Ruch Chorzów – Polonia Warszawa 2:1 (0:0)