Bankrut i bogacz

Dzisiaj o 20.45 finał Ligi Europejskiej Chelsea – Benfica

Publikacja: 15.05.2013 01:43

Kibice Benfiki na europejskie trofeum czekają pół wieku. Niektórzy już wczoraj byli w Amsterdamie

Kibice Benfiki na europejskie trofeum czekają pół wieku. Niektórzy już wczoraj byli w Amsterdamie

Foto: PAP/EPA

Korespondencja z Amsterdamu

Dwa tygodnie temu Benfica pewnie prowadziła w lidze portugalskiej, w tym samym czasie zapewniła sobie awans do finału Ligi Europejskiej. Nastroje były doskonałe, ale chyba zbyt szybko przyszło rozluźnienie.

W Porto w ostatnią sobotę Benfica najpierw wyszła na prowadzenie, ale później straciła dwa gole, w tym decydującego w doliczonym czasie, i pozwoliła się wyprzedzić rywalom w tabeli na kolejkę przed końcem sezonu. Mistrzostwo po raz trzeci z rzędu trafi zapewne do Porto.

Bogate życie

Benfica prowadzona przez trenera Jorge Jesusa potrzebuje sukcesów jak nigdy. Na początku rozgrywek klub ogłosił upadłość techniczną, przyznając, że jest zadłużony na 426 milionów euro. Oznacza to, że zobowiązania Benfiki wobec wierzycieli przekraczają posiadane przez nią aktywa o prawie piętnaście milionów euro. Klub stał się niewypłacalny.

– W Lizbonie żyją na bogato. Nie mają takiej szkółki piłkarskiej jak Sporting, więc zdecydowali się pójść drogą Porto. Wyszukują zawodników w Ameryce Południowej albo dają szansę tym, którzy zawiedli w silniejszych klubach. Tyle że bardzo dużo im płacą.

Portugalska prasa pisze, że trener Benfiki należy do najlepiej zarabiających w swoim zawodzie, bo może liczyć nawet na sześć milionów euro rocznego kontraktu – mówi „Rz" Andrzej Juskowiak, były zawodnik Sportingu Lizbona.

Techniczna upadłość zbiegła się w czasie z ogłoszeniem listy klubów, które latem najwięcej zarobiły na transferach. Benfica znalazła się na trzecim miejscu w Europie, za Porto i Milanem, głównie dzięki sprzedaży Axela Witsela do Zenitu Sankt Petersburg za 40 milionów euro. Prezydent klubu tłumaczył, że tej kwoty nie można jeszcze uwzględnić w dochodach, bo płatność została Rosjanom rozłożona na kilka lat.

Bez transferów Benfiki już by nie było. Zbawienne okazało się zatrudnienie na stanowisku dyrektora sportowego Rui Costy, którego znajomości w świecie piłkarsko-menedżerskim są tak szerokie, że co chwila na Estadio da Luz trafia jakaś perełka. Benfica stała się trampoliną, na której można się wybić do najlepszych europejskich klubów.

Przekonać banki

Michel Bastos przyszedł do Lizbony za 3 miliony euro, odszedł za 18 do Olympique Lyon. Fabio Coentrao i Angel di Maria kosztowali Benficę 10 milionów, trafili do Realu za 63. Ramires i David Luiz kosztowali 8 milionów, Chelsea odkupiła ich za 52.

Również w obecnym składzie znajdują się piłkarze, którymi interesują się bogate kluby. Najwięcej mówi się o Nicolasie Gaitanie, którego przez jakiś czas obserwował ponoć Alex Ferguson, oraz o Ezequielu Garayu, który odrodził się w Benfice po nieudanym pobycie w Realu Madryt.

– Ten klub potrzebuje wielkich nazwisk, bo musi przyciągać kibiców i sponsorów, no i jakoś przekonywać banki, że z takimi piłkarzami uda się osiągnąć sukces, czyli zarobić większe pieniądze. W Lizbonie wszystko kręciło się wokół mistrzostwa Portugalii, które miało być znakiem odrodzenia, nie wiem, jak będzie teraz – mówi Juskowiak.

Ostatni raz Benfica zdobyła europejskie trofeum aż 51 lat temu. Eusebio postawiono przed stadionem pomnik i do historii przeszły także międzynarodowe sukcesy. W 1990 roku drużyna dotarła jeszcze do finału Pucharu Mistrzów, ale tam przegrała 0:1 z Milanem.

Tegoroczne występy najpierw w Lidze Mistrzów, a od wiosny na drugim europejskim froncie dały jednak dużo powodów do dumy. O tym, że dotarcie do finału jest traktowane w Portugalii jako sukces, świadczy premia pół miliona euro wypłacona piłkarzom jeszcze przed spotkaniem z Chelsea.

Londyński klub może być pierwszym, który rok po wygraniu Ligi Mistrzów wygra Ligę Europejską. Piłkarze Chelsea podeszli do tych rozgrywek poważnie, duży wpływ na ich postawę miał nowy trener – Rafael Benitez, który po nieudanej przygodzie z Interem Mediolan i kilkunastu miesiącach bezrobocia chciał wreszcie wywalczyć jakieś trofeum i odbudować reputację.

W lidze angielskiej Chelsea walczy o trzecie miejsce dające bezpośredni awans do Ligi Mistrzów. Piłkarze nie potrafią się z tego specjalnie cieszyć, bo strata aż szesnastu punktów do mistrzowskiego Manchesteru United jest dla nich upokarzająca. Nie cieszą się także kibice, którzy Beniteza nie zaakceptowali. – To już pewne, że po zakończeniu tego sezonu nie będę pracował z Chelsea. Bardzo chciałbym zostać w Anglii, tutaj ciągle mieszka moja rodzina, ale jeśli trzeba będzie, wyjadę.  Wiadomo, kto mnie zastąpi – powiedział Benitez.

Rycerz oczekiwany

Stamford Bridge czeka na rycerza na białym koniu, który przyjedzie prosto z Madrytu i nazywa się Jose Mourinho. Portugalczyk zwolniony z klubu w 2008 roku, ma zapewnienie Romana Abramowicza, że Chelsea wraca do gry także na rynku transferowym. Klub jest teraz w okresie przejściowym, wiadomo że Mourinho, tam gdzie pracuje, decyduje o wszystkim.

W dzisiejszym finale kapitanem drużyny będzie zapewne Frank Lampard, bo kontuzjowany jest John Terry. On i Eden Hazard opuścili boisko w ostatnim meczu ligowym z Aston Villą, a ich urazy wyglądały na groźne (obaj przylecieli jednak do Amsterdamu).

– Podchodzimy do tego meczu bardzo poważnie. Finał to finał, a Benfica w Lidze Mistrzów pokazała, że jest bardzo groźna – mówił Lampard.

Obie drużyny spotkały się w poprzednim sezonie w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, oba spotkania wygrała Chelsea – 1:0 w Lizbonie i 2:1 w Londynie. Jest także faworytem dzisiejszego meczu.

Transmisja o 20.45 w Canal+ Sport, TVN Turbo i nSport

Korespondencja z Amsterdamu

Dwa tygodnie temu Benfica pewnie prowadziła w lidze portugalskiej, w tym samym czasie zapewniła sobie awans do finału Ligi Europejskiej. Nastroje były doskonałe, ale chyba zbyt szybko przyszło rozluźnienie.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Piłka nożna
Legia z Pucharem Polski. Z kim zagra o Ligę Europy? Lista potencjalnych rywali
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Legia zdobyła Puchar Polski i uratowała sezon
Piłka nożna
Puchar Polski. Legia śrubuje rekord i ratuje sezon, Pogoń znów bez trofeum
Piłka nożna
W Liverpoolu zatrzęsła się ziemia, bo Alexis Mac Allister strzelił gola
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Piłka nożna
Finał Pucharu Polski na PGE Narodowym. Kamil Grosicki chce wygrać dla córki
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne