Bitwa o tron

Ekstraklasa | W sobotę o 13.30 Legia gra w Warszawie z Lechem. Zwycięzca może być mistrzem Polski. Transmisja – TVP 1.

Publikacja: 17.05.2013 01:30

Rafał Murawski (Lech – z lewej) i Jakub Wawrzyniak (Legia) od dawna grają w swoich klubach główne ro

Rafał Murawski (Lech – z lewej) i Jakub Wawrzyniak (Legia) od dawna grają w swoich klubach główne role

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Na cztery kolejki przed końcem rozgrywek Legia ma nad Lechem dwa punkty przewagi. Jesienią w Poznaniu  wygrała 3:1. Nim się gospodarze zorientowali, Jakub Kosecki i Jakub Wawrzyniak strzelili dwie bramki w pierwszym kwadransie, co zadziałało na Lecha jak nokautujący cios.

Kiedy gospodarzom jeszcze dwoiło się w oczach, stracili trzecią bramkę, zdobytą przez Miroslava Radovicia. Po przerwie Legia trzymała przeciwnika na dystans i tylko Bartoszowi Ślusarskiemu udało się uratować resztki honoru Lecha. Na stadion przyszło 40 632 widzów.

Z tamtego meczu została w obu klubach większość zawodników. W Lechu nie zobaczymy bramkarza Jasmina Buricia, który w spotkaniu z Jagiellonią złamał palec. Ale Krzysztof Kotorowski nie jest słabszy. W Legii nie zagra Danijel Ljuboja, którego klub przesunął do drużyny Młodej Ekstraklasy za to, że do rana świętował zwycięstwo nad Śląskiem w finale Pucharu Polski.

W ten sposób Legia straciła zawodnika, który miał szansę zostać królem strzelców, ale – jak twierdzą nawet niektórzy piłkarze – uzdrowiła atmosferę w szatni. Dowodem na to był mecz z Jagiellonią w Białymstoku, wygrany 3:0. Legioniści walczyli w nim nadzwyczaj ambitnie i nie dali przeciwnikom szans. Ale Jagiellonia ma nieco słabszych zawodników niż Lech, a w dodatku nie miała trenera.

Honor Warszawy i Poznania leży w nogach piłkarzy – można usłyszeć w obu miastach, co samo w sobie jest grubą przesadą, tym bardziej że poznaniaków i warszawiaków w obydwu drużynach jak na lekarstwo. Chodzi bardziej o kibicowskie zaszłości, indywidualne ambicje, porównanie modeli pozyskiwania zawodników do pierwszej drużyny, szkolenie młodzieży itp.

Stosunki między kibicami Legii i Lecha są dalekie od pokojowych. W przeszłości zdarzyło się, że w proteście przeciw decyzji policji o zakazie wstępu na poznański stadion dla legionistów, kibice Lecha zrobili im miejsca obok siebie. Ale też trudno wymazać z historii bezprzykładny atak kibiców Legii na piłkarzy i oficjeli Lecha odbierających w loży Stadionu Wojska Polskiego Puchar Polski (rok 2004).

Na szczęście to już należy do przeszłości, można nawet mówić o pewnego rodzaju szacunku: nie musimy się lubić, ale jesteście godnymi przeciwnikami.

Między Legią a Lechem jest coraz więcej podobieństw. Obydwa kluby wynajmują od miast stadiony wybudowane na Euro. W obydwu doszło niedawno do zmiany władz, a nowe wyraźnie zaznaczyły swoją obecność. W obydwu szczycą się pracą z młodzieżą i zaczęto rozsądniej patrzeć na transfery.

W Legii było w ostatnich sezonach kilka ewidentnie nietrafionych: Manu, Bruno Mezenga, Ismael Blanco, Nacho Novo, Marijan Antolović, Srdja Knezević. Paragwajczyk Jorge Salinas grał jeszcze w jesiennym meczu z Lechem, ale nie jest lepszy od niejednego młodego Polaka. Każdy z tych zagranicznych zawodników zarabiał ponad 50 tys. złotych miesięcznie, a niektórzy nawet grubo więcej. Za taką politykę utratą posady zapłacił dyrektor sportowy Legii Marek Jóźwiak.

W Lechu tak spektakularnych wpadek było mniej, a klub zarobił dużo na sprzedaży kilku zawodników. Za Roberta Lewandowskiego otrzymał od Borussii  4,5 mln euro, a za Artjoma Rudniewa od Hamburgera SV 3,5 mln. Legia takich sukcesów nie ma.

Dumą obu klubów są wychowankowie lub młodzi piłkarze, którzy trafili do akademii w Poznaniu i w Warszawie na początku kariery. W Legii to Daniel Łukasik, Dominik Furman, Jakub Kosecki, Michał Żyro, Michał Kucharczyk (a do niedawna Rafał Wolski, sprzedany do Fiorentiny). W Lechu: Marcin Kamiński, który każe zapominać, że są tam jeszcze Manuel Arboleda, Karol Linetty, Mateusz Możdżeń, Tomasz Kędziora. Sobotni mecz będzie więc przeglądem najzdolniejszych młodych zawodników w Polsce.

Ale o wyniku mogą zadecydować starsi. W każdej formacji obydwu klubów siły są wyrównane. Można się spierać, czy lepszy jest atak Legii z Markiem Saganowskim, Władimirem Dwaliszwilim i wspierającym ich Miroslavem Radoviciem, czy Lecha z Bartoszem Ślusarskim i Łukaszem Teodorczykiem, których wspierają Gergő Lovrencisc i Aleksandyr Tonew.

Trener Lecha 35-letni Mariusz Rumak robi błyskotliwą karierę i na pewno zostanie w klubie na następny sezon. Jan Urban, starszy od niego o 15 lat, może być pewny swego, tylko jeśli Legia zdobędzie mistrzostwo.

Lech wygrał dziesięć ostatnich meczów wyjazdowych. Legia przegrywa nawet na własnym stadionie, ale mobilizuje się przeciw groźnym przeciwnikom, a lepszego niż Lech w tym sezonie nie ma. Wszystkie bilety na sobotni mecz zostały sprzedane.

W środę Legia już pokonała Lecha 3:0, i to na jego boisku. Tyle że było to w Młodej Ekstraklasie, na stadionie we Wronkach. Dzięki temu legioniści zostali mistrzami Młodej Ekstraklasy.

Na cztery kolejki przed końcem rozgrywek Legia ma nad Lechem dwa punkty przewagi. Jesienią w Poznaniu  wygrała 3:1. Nim się gospodarze zorientowali, Jakub Kosecki i Jakub Wawrzyniak strzelili dwie bramki w pierwszym kwadransie, co zadziałało na Lecha jak nokautujący cios.

Kiedy gospodarzom jeszcze dwoiło się w oczach, stracili trzecią bramkę, zdobytą przez Miroslava Radovicia. Po przerwie Legia trzymała przeciwnika na dystans i tylko Bartoszowi Ślusarskiemu udało się uratować resztki honoru Lecha. Na stadion przyszło 40 632 widzów.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Piłka nożna
Legia z Pucharem Polski. Z kim zagra o Ligę Europy? Lista potencjalnych rywali
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Legia zdobyła Puchar Polski i uratowała sezon
Piłka nożna
Puchar Polski. Legia śrubuje rekord i ratuje sezon, Pogoń znów bez trofeum
Piłka nożna
W Liverpoolu zatrzęsła się ziemia, bo Alexis Mac Allister strzelił gola
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Piłka nożna
Finał Pucharu Polski na PGE Narodowym. Kamil Grosicki chce wygrać dla córki
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne