Wdowczyk wrócił na szczyt

Pogoń Szczecin prowadzona przez Dariusza Wdowczyka gra najładniej w lidze.

Publikacja: 27.09.2013 01:09

Wdowczyk wrócił na szczyt

Foto: ROL

W poprzednim sezonie Pogoń była bezbarwna. Wróciła do ekstraklasy, ale bez przygotowania. Dariusz Wdowczyk miał ratować Szczecin przed spadkiem, udało mu się, jednak wyniki – 15 porażek w sezonie i bilans bramkowy z dziesięcioma golami na minusie – nie pozwalały spokojnie myśleć o przyszłości. Zwłaszcza że latem nie było żadnych transferów.

Wdowczyk nie narzekał, bo nie mógł. Przez cztery lata nie pracował w ogóle, pokutował za udział w aferze korupcyjnej. - Najtrudniejszy był pierwszy okres. Intensywny tryb życia, który prowadziłem wcześniej, nagle się zmienił. W zawód trenera wpisane są okresy „wolne od pracy", gdy odchodzi się z jednego klubu, a czeka na ofertę innego. Ten czteroletni okres był nieco inny, pełen refleksji nad tym, co było i nad przyszłością. Ale zawsze wierzyłem, że wrócę do piłki, do trenowania, bo to jest moja pasja, mój zawód, to potrafię najlepiej – mówił w rozmowie z „Rz".

Wszyscy patrzyli mu na ręce, wiele osób nie było zadowolonych, że wrócił do ekstraklasy. Kilka lat temu miał przecież wszystko, mówiono o nim jako o przyszłym selekcjonerze. Wszystko pękło o szóstej rano, kiedy piękną karierę przerwali pukający do drzwi policjanci.

Poprzedniego trenera Pogoni Artura Skowronka zwolniono po fatalnym starcie w rundzie wiosennej (jesień zakończył na dobrym ósmym miejscu). Wdowczyk dokończył sezon na bezpiecznej pozycji, ale jego drużyna prezentowała się fatalnie. Brak wzmocnień spowodował, że Pogoń była wymieniana jako jeden z głównych kandydatów do spadku w nowych rozgrywkach. Latem więcej mówiło się o nowych koszulkach, które nie były w klubowych barwach, niż o piłkarskich planach.

A dziś, po dziewięciu kolejkach, Pogoń ma 16 punktów, tylko o 5 mniej niż liderująca Legia Warszawa. Właśnie z mistrzami Polski drużyna Wdowczyka przegrała jedyny mecz w tym sezonie. To spotkanie było zresztą przełomowe – Legia wygrała w Szczecinie 3:0, a i tak wszyscy mówili tylko o tym, jak świetnie grała Pogoń. Szybko, pomysłowo i odważnie, brakowało tylko skuteczności. Wdowczyk pokazał, że przez cztery lata bezrobocia nie zapomniał, jak przygotować zespół do sezonu.

W drużynie nie ma gwiazd, a Pogoń podoba się dlatego, że nie kalkuluje – w każdym meczu liczy się przede wszystkim atak, trener nie znalazł w środku boiska miejsca dla żadnego zawodnika, którego zadaniem byłoby tylko przerywanie akcji przeciwnika.

Imponuje zwłaszcza dwójka Japończyków – Takuya Murayama i Takafumi Akahoshi. Poza nimi miejsce w składzie mają zawsze bramkarz Radosław Janukiewicz, Wojciech Golla i Marcin Robak. Ten ostatni to napastnik sprowadzony już w trakcie sezonu. Po powrocie z Turcji wiosnę spędził w Piaście Gliwice, jednak w Szczecinie dostał wyższą pensję. Waldemar Fornalik powołał go do kadry na mecz z San Marino. W taktyce Pogoni bardzo ważni są także boczni obrońcy – Mateusz Lewandowski i Adam Frączczak. Obaj grają bardzo ofensywnie.

– Na razie nie jesteśmy gotowi na europejskie puchary. W ostatnim meczu z Podbeskidziem serce chciało grać, ale nogi nie dawały rady. Mecze co trzy dni to dla obecnej Pogoni bardzo trudne zadanie – mówi Wdowczyk.

W Szczecinie powstało coś z niczego, klub nie jest bogaty, nie ma hojnego sponsora, swoje mecze rozgrywa na jednym z najbardziej przestarzałych stadionów w ekstraklasie. Po ostatniej kolejce trener i zawodnicy po raz kolejny podpisali się pod apelem o budowę nowego obiektu. Nawet seria zwycięstw nie spowodowała wzrostu frekwencji w Szczecinie. Wdowczyk chciałby stadionu na 20 tysięcy miejsc. Zapewnia, że jeśli ludziom deszcz nie lałby się na głowę, chętniej przychodziliby oglądać jego drużynę.

Pogoń ma dobry terminarz, większość meczów z drużynami z czołówki tabeli już rozegrała. Jeśli nie wydarzy się kataklizm, miejsce w pierwszej ósemce na koniec tego roku jest pewne. Wdowczyk znalazł idealne miejsce do odbudowania swojej wiarygodności. – Drugiej szansy nie zmarnuję – mówił, kiedy szukał pracy. Nie kłamał.

Legia bez ataku

Liga w tym tygodniu gra bez przerwy. W weekend najciekawiej zapowiada się spotkanie Legii Warszawa ze Śląskiem Wrocław. Drużyna Jana Urbana w środę wygrała w Białymstoku 3:2 z Jagiellonią i było to jej czwarte zwycięstwo z rzędu. Trener mistrzów Polski ma jednak duży problem – od tygodnia kontuzjowany jest Władimir Dwaliszwili, a w Białymstoku w drugiej połowie zniesiony z boiska został Marek Saganowski. Na razie nie wiadomo, jak poważny jest jego uraz, ale pierwsze diagnozy nie były dobre – 35-letni zawodnik może już nie zagrać w tej rundzie. Jedynym zdrowym napastnikiem w kadrze Legii jest teraz Patryk Mikita, który rozegrał tylko pięć meczów w ekstraklasie. Śląsk przyjedzie do Warszawy w fatalnym nastroju. Ostatnie ligowe spotkanie przegrał 0:3 z Cracovią na własnym stadionie.

—koło

Pią-tek: Podbeskidzie – Piast (20.30, Ca-nal+ Family, nSport, Polsat Sport Extra).

So-bo-ta: Cracovia – Pogoń (15.30, Canal+ Family, Polsat Sport Extra); Ruch – Wisła (18, Canal+ Sport, Polsat Sport Extra); Legia – Śląsk (20.30, Canal+ Sport, Polsat Sport).

Niedziela: Zagłębie – Jagiellonia (15.30, Canal+ Sport, Polsat Sport Extra); Lech – Widzew (18, Canal+ Sport).

Poniedziałek: Górnik – Zawisza (18, Canal+ Sport, Eurosport 2); Lechia – Korona (20.30, Canal+ Sport).

Piłka nożna
Florentino Perez: Sił i pomysłów wciąż mu nie brakuje
Materiał Promocyjny
Suzuki e VITARA jest w pełni elektryczna
Piłka nożna
Napastnik bez tlenu. Czy Robert Lewandowski ma jeszcze szansę na tytuł?
Piłka nożna
Legia Warszawa zaczęła zakupy. Pierwszym transferem Wahan Biczachczjan
Piłka nożna
Z Neapolu do Paryża. Chwicza Kwaracchelia bohaterem największego zimowego transferu
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Piłka nożna
Juergen Klopp, "Doktor Futbol"
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego