– Dopóki on będzie trenerem, nie zagram w kadrze – zastrzegał miesiąc temu Stefan Kiessling. – Ta drużyna interesuje mnie jak stary ser. Jej problemy nie są moimi problemami. Irytują mnie ciągłe pytania o powrót. Pora z tym skończyć raz na zawsze.

29-letni napastnik Bayeru Leverkusen miał do Loewa żal, że faworyzował Miroslava Klosego (Lazio Rzym) oraz Mario Gomeza (Fiorentina) i nie znajdował miejsca dla najskuteczniejszego zawodnika Bundesligi (25 bramek). Ale teraz, tuż przed kończącymi eliminacje mistrzostw świata 2014 meczami z Irlandią (11 października w Kolonii) i Szwecją (cztery dni później w Sztokholmie), obaj napastnicy są kontuzjowani. Loew obiecał, że porozmawia z Kiesslingiem na temat powrotu do kadry. Powołania ogłosi w piątek. Niemcy są liderami grupy C, do awansu brakuje im tylko dwóch punktów.

– Dla każdego piłkarza reprezentowanie własnego kraju to wielkie wydarzenie. Nie sądzę, by Kiess myślał inaczej – mówi trener Bayeru Sami Hyypia, a dyrektor sportowy klubu Rudi Voeller dodaje: – Kiedy jak nie teraz? Stefan ma wystarczające umiejętności, by stać się częścią zespołu na mundial.

Kiessling skuteczności w tym sezonie nie stracił: w siedmiu meczach Bundesligi zdobył pięć goli. Podziwia go menedżer Manchesteru United David Moyes. W reprezentacji Kiessling zagrał ostatnio trzy lata temu, na mistrzostwach świata w RPA, gdy Niemcy pokonali w walce o brąz Urugwaj (3:2). Oczywiście, zaczął spotkanie jako rezerwowy, na boisko wszedł w 73. minucie, zmieniając Cacau. W koszulce z czarnym orłem wystąpił dotychczas w sześciu meczach, ale nie strzelił ani jednego gola. Może już czas to zmienić.