W przypadku Borussii to było pewne. Kiedy strzela się cztery bramki na boisku przeciwnika (w Sankt Petersburgu było 4:2 dla Niemców), w rewanżu można grać na luzie. Ale Borussia trochę z tym przesadziła. Kwadrans po rozpoczęciu gry Brazylijczyk Hulk zdobył bramkę dla Zenitu pięknym strzałem z 25 metrów, co oczywiście nic nie oznaczało, poza tym, że wszyscy na stadionie się zdziwili. Kiedy Sebastian Kehl wyrównał, tempo spadło. Borussia rozegrała jeden z najsłabszych meczów w Lidze Mistrzów (nie wystąpił kontuzjowany Marco Reus) i po stracie drugiego gola zasłużenie przegrała.
Na Old Trafford natomiast kibice nie nudzili się ani przez chwilę. W Pireusie Manchester przegrał 0:2, w lidze uległ Liverpoolowi 0:3, zajmuje miejsce w środku tabeli i rozczarowuje. Rewanż z Olympiakosem był dobrą okazją na odbudowę wizerunku z czasów Aleksa Fergusona.
Mecz był bardzo dobry. Anglicy wyszli na boisko pełni wiary, Grecy nie zamierzali się bronić. Dzięki temu oglądaliśmy sporo dobrych akcji i strzałów. Manchester był w tej wymianie ciosów lepszy i miał więcej szczęścia.To był wieczór Robina van Persie'go. Holender zdobył prowadzenie, wykorzystując rzut karny, za faul na sobie. Drugą bramkę wbił w doliczonym czasie pierwszej połowy, po podaniu Wayne'a Rooneya. W ten sposób straty z Pireusu zostały odrobione. Gdyby taki wynik się utrzymał, bylibyśmy świadkami dogrywki, pierwszej w tym sezonie na tym szczeblu rozgrywek.