W Helsinbgorgu do zamieszek doszło już w sobotę - po bójce w centrum miasta pięć osób zostało rannych. Do aresztu trafiło 33 fanów obu klubów.
Prawdziwa tragedia rozegrała się jednak dzisiaj. Tuż przed meczem ciężko pobity został 43-letni mieszkaniec Sztokholmu. Zmarł po nieudanej reanimacji w karetce. Miał rozliczne obrażenia głowy. Policja potwierdziła, że został w nią uderzony "jakimś przedmiotem".
Mecz się rozpoczął, ale wiadomość o śmierci kibica dotarła na stadion. Goście próbując dostać się do miejsc zajmowanych przez gospodarzy starli się z policją. Gdy funkcjonariusze próbowali ich zatrzymać przeskoczyli ogrodzenia i wbiegli na murawę.
Piłkarze i sędziowie uciekli do szatni, policja otoczyła kibiców Djurgardens i aresztowała. Spotkanie zostało odwołane.