Jeśli Zagłębie Lubin w tym sezonie nie wywalczy awansu, będzie to katastrofa. Już druga z rzędu. Pierwszą był tegoroczny spadek z ekstraklasy. Nikt w Lubinie takiego obrotu sprawy się nie spodziewał. Przecież Zagłębie w lipcu i sierpniu miało walczyć w europejskich pucharach.
Ale historia potoczyła się inaczej i trener Piotr Stokowiec musi skupić się na tym, co tu i teraz. I zamiast rozpracowywać taktykę Celticu Glasgow, myśli o Wigrach Suwałki.
Nie zmienia to faktu, że cel z poprzednich rozgrywek pozostał: wygrywać wszystko, co tylko możliwe. W poprzednim sezonie plan zawiódł. Niewykluczone, że tym razem zadziała jak należy. Co prawda z drużyny odeszło dziesięciu zawodników, ale na ich miejsce pojawili się wychowankowie, którzy według długoterminowego programu za parę lat mają decydować o sile nie tylko Zagłębia, lecz także całej polskiej piłki.
Mocarstwowej pozycji klubu z Lubina raczej nikt nie zagrozi. Zatem kto jeszcze będzie w czerwcu cieszył się z wywalczenia prawa do gry w ekstraklasie? Tutaj niewiadomych jest więcej.
Raczej trudno spodziewać się, by do walki o powrót do ekstraklasy włączył się drugi spadkowicz, czyli Widzew Łódź. Czterokrotni mistrzowie Polski mocno ograniczyli budżet. Odeszli prawie wszyscy zawodnicy, którzy grali w ekstraklasie. Widzew szuka wzmocnień przede wszystkim w niższych klasach rozgrywkowych.