Korespondencja z Rzymu
Wszyscy liczyli, że bilety na finał do Warszawy neapolitańczycy mają już w kieszeni, a mecz w Dniepropetrowsku z niezbyt wymagającym rywalem będzie czczą formalnością. Po środowej wiktorii Juventusu nad Realem Madryt w walce o finał LM nikt nie spodziewał się, że Napoli, czwarta obecnie siła Serie A, może mieć jakikolwiek problemy z ekipą z Ukrainy.
Stąd rozczarowanie jest ogromne. Stawiający na żywioł z elementami folkloru sprawozdawcy tv Canale 5 podczas meczu narzekali na fatalną skuteczność Napoli, a szczególnie sprowadzonego dwa lata temu z Realu Madryt do strzelania bramek argentyńskiego snajpera Gonzalo Higuaina. Zaraz po meczu, gdy do akcji przystąpili eksperci w studio tv, krąg winnych porażki znacznie się poszerzył, bo aż o 12 osób, czyli arbitrów obu pojedynków.
Były znany sędzia piłkarski Graziano Cesari, od lat cenzurujący w tv poczynania swoich kolegów po fachu (to stały element niemal każdej szanującej się włoskiej dyskusji futbolowej w tv), najpierw przypomniał jak tydzień wczesniej w Neapolu sędziowie uznali bramkę Jewhena Sełezniowa strzeloną z półtorametrowego ofsajdu, przy czym na pozycji spalonej było wtedy aż dwóch Ukraińców. Potem pokazywał wielokrotnie sceny z meczu w Dniepropetrowsku i stwierdził, co następuje: Sełezniow strzelił jedyną bramkę meczu tylko dlatego, że przedtem powalił na ziemię faulem defensora Napoli Miguela Britosa. Napoli należały się aż dwa rzuty karne: za rękę Artema Fedeckiego w polu karnym i faul Dżaby Kankavy na Maggio. Co więcej, Kankava powinien był wówczas opuścić boisko i Dnipro musiałoby grać w 10-tkę.
Dzisiejsza włoska prasa przyznaje, że serbscy sędziowie nie stanęli wczoraj na wysokości zadania, ale tylko „La Repubblica" wyłącznie ich wini za porażkę Napoli („Sędziowie znów odegrali farsę"). Prasa fachowa widzi kwestię nieco inaczej: „Finał w Warszawie poszedł z dymem" i „Higuain i s-ka popełnili wszystkie możliwe błędy" (Gazzetta dello Sport), „Sen prysł w ulewnym deszczu" (Corriere dello Sport). „Zawiedzione nadzieje" – tytułuje Corriere della Sera, a „Il Giornale" nie pozostawia żadnych wątpliwości co do tego, kto zawiódł: „Napoli nie ma żadnego wytłumaczenia".