Oprócz niego nie zagrają także Kamil Glik i Łukasz Piszczek. Żaden z nich nie jest kontuzjowany, ale selekcjoner postanowił, że musi dać im odpocząć.
Wszyscy ci, którzy kupowali bilety „na Lewandowskiego", mogą mieć oczywiście żal, ale to, że eksploatowany gwiazdor w spotkaniu towarzyskim nie weźmie udziału, było do przewidzenia. W zeszłym roku – już po awansie na Euro – reprezentacja miała zaplanowane dwa mecze towarzyskie – z Czechami oraz Islandią. Lewandowski wziął udział tylko w jednym z nich. Wcześniej Nawałka nie fatygował go na sparing z Grecją w czerwcu 2015 roku. Pech chciał, że to już drugi z rzędu mecz kadry we Wrocławiu, w którym zabraknie kapitana.
Dla Kamila Glika każdy mecz ostatnimi czasy jest walką z bólem minimalizowanym przez lekarzy. Stoper AS Monaco ma zerwane więzadła i chociaż sam twierdzi, że nie położy się na stół operacyjny aż do zakończenia kariery (a przynajmniej taką ma nadzieję), wiadomo, że musi unikać przeciążeń.
Łukasz Piszczek też w tym sezonie narzekał na zdrowie – dwa razy nie zagrał w Bundeslidze z powodu urazów, nie wziął udziału w meczu z Armenią – i na niego także lepiej chuchać i dmuchać.
Do Wrocławia nie przyjedzie też największa gwiazda reprezentacji Słowenii – bramkarz Jan Oblak. Od dwóch lat to właśnie Słoweniec z Atletico Madryt jest najlepszym bramkarzem ligi hiszpańskiej. W zeszłym sezonie drużyna Diego Simeone – przy wydatnym udziale Oblaka – pobiła rekord Primera Division, tracąc w całym sezonie zaledwie 18 goli. Słoweniec znalazł się w jedenastce sezonu Ligi Mistrzów – Atletico przegrało w finale dopiero w rzutach karnych z Realem Madryt.