– Cóż ja mogę powiedzieć? Jestem szczęśliwy, że mam takiego napastnika – opowiadał po wygranym 6:0 meczu z Augsburgiem trener Bayernu Carlo Ancelotti, jakby popisy Lewandowskiego nie robiły już na nim wrażenia.
Rzeczywiście można się przyzwyczaić. Od początku roku polski snajper zdobył dla Bayernu już 16 goli (wliczając wszystkie rozgrywki), do spółki z Pierre'em-Emerickiem Aubameyangiem otwiera klasyfikację strzelców Bundesligi (po 24 trafienia) i – co ważne – nie zapomina o kolegach. Jego podanie piętą przy bramce Thiago było ozdobą spotkania z Augsburgiem.
Bayern w sobotę zaczął prawdziwy maraton. Do końca kwietnia czeka go jeszcze osiem meczów o wysoką stawkę. Dwa razy zmierzy się z Borussią Dortmund (liga i półfinał Pucharu Niemiec), dwa razy z Realem Madryt w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.
Borussia z Łukaszem Piszczkiem na prawej obronie zremisowała 1:1 w Gelsenkirchen z Schalke. Przerwa na eliminacje mundialu nie wyszła na dobre jej rywalowi w LM – Monaco przegrało walkę o pierwsze z czterech trofeów. W finale Pucharu Ligi Francuskiej drużyna z księstwa została rozbita 4:1 przez Paris Saint-Germain. Pierwszego gola straciła wprawdzie ze spalonego, ale nie zmienia to faktu, że była zespołem słabszym. Dowodzonej przez Kamila Glika obronie najbardziej we znaki dali się Edinson Cavani (dwa trafienia) i Angel Di Maria (bramka i dwie asysty). Grzegorz Krychowiak, który na zgrupowanie kadry przyjechał ze złamanym żebrem, ma pauzować jeszcze dwa tygodnie.
Miejsce w podstawowej jedenastce Hull może wkrótce odzyskać Kamil Grosicki. W miniony weekend polski skrzydłowy pokazał, że trzymanie go na ławce to zły pomysł. W 45 minut odwrócił losy meczu z West Hamem (2:1), zaliczając dwie asysty. To cenne zwycięstwo w kontekście walki o utrzymanie. Ale konkurencja nie śpi. Crystal Palace pokonało na Stamford Bridge Chelsea (2:1).