W sobotę i niedzielę piłkarze Primera Division, Bundesligi i Serie A po raz ostatni w tym roku wyjdą na boiska. Tylko Premiership tradycyjnie tętni życiem niemal bez przerwy, tu nie ma czasu na odpoczynek. Zwłaszcza gdy konkurencja nie śpi, a każdy punkt jest na wagę złota.
Arsene Wenger dał jasny sygnał: Arsenal jest gotów walczyć o tytuł. Francuski trener przyznaje, że dawno nie było już tak wyrównanego sezonu. - Zamiast czterech faworytów jak zwykle, mamy sześciu, siedmiu, a może nawet ośmiu kandydatów do mistrzostwa – zauważa Wenger, który w przerwie meczu z Liverpoolem miał wiele do powiedzenia swoim zawodnikom. Cesc Fabregas, który w sobotnim meczu z Hull nie zagra z powodu kontuzji, zdradził, co działo się wtedy w szatni. – Trener krzyczał... i stwierdził, że z taką grą nie zasługujemy na to, by nosić koszulki Arsenalu.
Groźby poskutkowały. Piłkarze z Londynu wyszli na drugą połowę bardzo zmotywowani i wygrali na Anfield (2:1) po raz pierwszy od sześciu lat, ale w środę znów zawiedli, remisując z Burnley (1:1).
W Manchesterze problemów z kontuzjami ciąg dalszy. Kolejnego urazu doznał Nemanja Vidić i mecz z Fulham prawdopodobnie obejrzy w telewizji, a Edwin van der Sar poleciał do Holandii na konsultacje z lekarzem kadry. W bramce United znów stanie Tomasz Kuszczak. – Teraz nadszedł mój czas, chcę go dobrze wykorzystać i grać tak długo, jak to możliwe. Nadal zdarzają mi się drobne błędy, ale dzięki regularnym występom mogę je wyeliminować – mówił polski bramkarz w rozmowie z dziennikiem „Manchester Evening News”. Chelsea wróciła na zwycięską ścieżkę, ale wygrana z ostatnim w tabeli Portsmouth 2:1 po rzucie karnym wykorzystanym przez Franka Lamparda nie poprawiła zbytnio nastrojów. – Roztrwoniliśmy przewagę nad rywalami. Pretensje możemy mieć tylko do siebie. Niektóre z naszych błędów w obronie są nie do zaakceptowania. Ale nadal naszym celem jest zdobycie 90 punktów, tylko my możemy to zrobić – przekonuje John Terry, kapitan londyńczyków, którzy w 17. kolejkach zgromadzili 40 punktów, a w niedzielnych derbach stolicy z West Hamem, prowadzonym przez byłą gwiazdę Chelsea Gianfranco Zolę, postarają się o trzy kolejne.
We Włoszech ostatnio wszystko stanęło na głowie. Faworyci solidarnie tracili punkty, ale i tak znów najwięcej mówiło się o Jose Mourinho. Po meczu z Atalantą Bergamo (1:1) trener Interu stracił nad sobą kontrolę. Wysiadł z autokaru i obraził reportera „Corriere dello Sport” Andreę Ramazzottiego. – Mogę się spotkać z nim w cztery oczy i zakończyć tę sprawę. Najlepiej byłoby to zrobić w dobrym duchu, mówiąc, że czekam na prezent świąteczny od niego. Dotychczas jedynym znanym Ramazzottim był Eros, a od kilku dni jest nim także Andrea – stwierdził w swoim stylu Mourinho. Co chciałby dostać, tego już nie powiedział. Trzy punkty w meczu z Lazio wziąłby w ciemno.