Tydzień temu drużyna z Bielska-Białej przegrywając z Górnikiem Łęczna, oddała pozycję lidera Łódzkiemu KS. Wydawało się, że może to być początek kryzysu Podbeskidzia, ale kilka dni później przyszedł mecz Pucharu Polski z GKS Bełchatów i humory zupełnie się zmieniły. Dwa gole strzelone przez Sylwestra Patejuka i Roberta Demjana pozwoliły Podbeskidziu po raz pierwszy awansować do ćwierćfinału rozgrywek.
Które oblicze Podbeskidzie pokaże w sobotę? Trener Robert Kasperczyk obiecuje, że to lepsze. Jego zespół ma zagrać widowiskowo i agresywnie, czyli tak, jak stara się grać od początku sezonu. Kasperczyk zresztą, jako jeden z nielicznych, potrafił zdobyć trzy punkty w Nowym Sączu. Zadanie utrudnia mu na pewno kontuzja Adama Cieślińskiego, najlepszego strzelca drużyny.
W zespole gospodarzy także narzekają na urazy. Nie wystąpią Tidiane Niane i Rafał Berliński, Sebastian Fechner i Damian Staniszewski. W Nowym Sączu mieli w tym tygodniu jednak powody do radości. W środę władze miasta podpisały z wykonawcą umowę, dzięki której już za sto dni na stadionie pojawią się jupitery. Sandecja ma dużą szansę na awans do ekstraklasy, a na salonach sztuczne oświetlenie to podstawa.
Huśtawkę nastrojów przeżywali też w tym tygodniu w Łodzi. We wtorek piłkarze ŁKS nie wykorzystali czterech jedenastek (jeden w regulaminowym czasie i trzy w serii rzutów karnych) w meczu z Lechią Gdańsk i odpadli z Pucharu Polski. W piątek władze Łodzi zdecydowały, że stadion miejski powstanie przy al. Unii. Podpisano już nawet umowę z firmą, która ma opracować plany programu użytkowego nowego obiektu na ok. 22 tysiące miejsc. W niedzielę zawodnicy postarają się podtrzymać dobry nastrój, wygrywając z GKS Katowice.
W Katowicach żyli ostatnio bardziej zwolnieniem z Cracovii trenera Rafała Ulatowskiego niż niską pozycją w tabeli. Wszystko dlatego, że Ulatowskiego miał zastąpić Wojciech Stawowy. Cracovię poprowadzi jednak Jurij Szatałow, który rozwiązał umowę z Polonią Bytom.