Reklama
Rozwiń

Legia już prowadzi

Mistrz Polski wreszcie wygrał. Wicemistrz na razie najsłabszy w lidze

Publikacja: 27.08.2012 01:08

Łukasz Teodorczyk (w czarnej koszulce) i Luiz Henriquez walczą w meczu Polonia – Lech, jednym z najl

Łukasz Teodorczyk (w czarnej koszulce) i Luiz Henriquez walczą w meczu Polonia – Lech, jednym z najlepszych w drugiej kolejce

Foto: PAP, Bartłomiej Zborowski Bartłomiej Zborowski

Legia strzeliła w dwóch meczach sześć bramek, a nie straciła żadnej. Taki jest bilans nowego lidera ekstraklasy. Legioniści w Bełchatowie nie dali gospodarzom żadnych szans. Nawet wtedy, kiedy prowadzili już 2:0 i wyraźnie oszczędzali się przed czwartkowym rewanżem z Rosenborgiem.  Jeśli ma się takich zawodników jak Danijel Ljuboja i Marek Saganowski, to można być w miarę spokojnym o wynik. Przynajmniej w krajowych rozgrywkach. W Bełchatowie pierwszy gol Saganowskiego padł właśnie po błyskotliwym podaniu Ljuboi.

Drugiego strzeliła legijna młodzież. Michał Kucharczyk, po szczęśliwym przejściu przez obronę gospodarzy podał do Michała Żyry, a ten idealnie trafił.  Ale  naprawdę idealnie będzie, jeśli Legia zagra  w Trondheim lepiej niż w pierwszym meczu z Rosenborgiem. Wydaje się być już w niezłej formie, więc można sobie robić nadzieje.

Dwa karne dla Śląska

Pierwsza połowa meczu Śląska z Koroną obfitowała w wyjątkowe emocje. Wystarczył jeden błąd Tadasa Kijanskasa, od którego zaczęła się cała seria. Reprezentant Litwy chciał podać piłkę głową do bramkarza, ale zrobił to zbyt słabo – ledwie piłkę musnął. Pomocnik Śląska Waldemar Sobota był blisko, goniąc piłkę, wpadł w pole karne, a Zbigniew Małkowski go sfaulował. Sędzia pokazał bramkarzowi czerwoną kartkę, a Koronę ukarał rzutem karnym.

O wynikach meczów coraz częściej decydują dwudziestoletni zdolni polscy piłkarze

Mieliśmy więc sytuację jak z meczu Polska – Grecja na Euro. Wtedy miejsce Wojciecha Szczęsnego zajął Przemysław Tytoń i obronił jedenastkę. Teraz Małkowskiego zastąpił niemal dwumetrowy Ukrainiec Ołeksij Szłakotin. Nim wszedł na boisko, poklepał go trener bramkarzy Korony Maciej Szczęsny i coś szepnął do ucha. Wchodząc do bramki, Szłakotin bez wyskoku sięgnął ręką do poprzeczki, a kiedy rozłożył obydwie ręce, niewiele brakowało, a dotykałby słupków. Na strzelcu Mateuszu Cetnarskim to musiało zrobić wrażenie. Kopnął z całej siły, w środek bramki, prosto w Szłakotina. Ale miał szczęście – był pierwszy przy odbitej piłce i dopiero wtedy kopnął ją do bramki.

Prawdziwy pech miał Koronę dopiero spotkać. Chwilę po stracie bramki kielczanie zdobyli gola (Pavol Stano), jednak sędzia uznał, że z pozycji spalonej. Paweł Gil, jeden z siedmiu sędziów zawodowych, popełnił błąd. Trzeci raz pech dogonił Koronę przed przerwą. Tomasz Lisowski odbił ręką piłkę lecącą w kierunku bramki i sędzia powtórzył decyzję sprzed kilkunastu minut: czerwona kartka dla obrońcy i karny przeciw Koronie. Cetnarski wykorzystał doświadczenie i tym razem nie dał Szłakotinowi szans.

Śląsk odniósł pierwsze zwycięstwo w tym sezonie (nie licząc gier pucharowych). Wicemistrz Polski, Ruch, przegrał drugi mecz z rzędu, znowu do zera i zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Po dwóch kolejkach ta tabela nie jest jeszcze miarodajna. Ruch i Korona na pewno nie są najsłabszymi zespołami ekstraklasy (mimo że liczby mówią co innego). W Łodzi chorzowianie grali jednak zdecydowanie poniżej możliwości i też dość pechowo. Jeszcze przed przerwą mogli strzelić nawet dwie bramki, nie udało się, zamiast zysku była strata. Ci sami zawodnicy, ta sama szkoła trenerska (Waldemara Fornalika zastąpił w klubie jego brat Tomasz, który do tej pory asystował bratu), więc ta seria powinna się szybko skończyć.

Zgrana para

Widzew rozpoczął sezon od zwycięstwa nad mistrzem i wicemistrzem kraju. Dzięki temu zajmuje drugie miejsce, które nawet dla Łodzi jest miłym zaskoczeniem. Radosław Mroczkowski, 45-letni trener nie-pchający się na afisz, a przecież w przeszłości współpracujący nawet przy reprezentacji z Leo Beenhakkerem otrzymał przed sezonem wsparcie. Drugim trenerem został Krzysztof Chrobak, matematyk z wykształcenia, pracujący niegdyś m.in. z Polonią. Tworzą rozumiejącą się parę i Widzew na tym zyskuje, mimo że w innych klubach grają lepsi zawodnicy.

Tak jest m.in. w Wiśle. Klasa Michała Probierza też nie podlega dyskusji, ale jeden z kandydatów do tytułu jeszcze nie złapał właściwego rytmu. Przed tygodniem zapewnił sobie zwycięstwo nad Bełchatowem w ostatniej minucie. Teraz nie zdołał pokonać w Bielsku-Białej Podbeskidzia. Jeśli porówna się wartość piłkarzy obydwu drużyn, to przewaga będzie należała zdecydowanie do Wisły. Ale na boisku nie było tego widać.

Głodna Polonia lepsza

Świetny mecz oglądali kibice na Konwiktorskiej. Głodna Polonia gra lepiej niż syta. Pierwsze minuty należały do 20-letniego Pawła Wszołka, jego rówieśnika, lewego obrońcy Adama Pazio i o rok od nich starszego Łukasza Teodorczyka.

Nawet kiedy zaskoczony ich grą Lech zwarł szyki i zdobył prowadzenie, poloniści odrobili tę stratę. Na drugiego gola nie odpowiedzieli, ale cała widownia żegnała ich brawami. Warto chodzić na Konwiktorską, bo teraz tam się nikt nie oszczędza.

Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku