– Dla mnie sezon właśnie się zaczął – przyznał Robert Lewandowski po meczu z Bayerem Leverkusen (3:0). Polak wreszcie trafił do bramki: strzałem głową po dośrodkowaniu Marco Reusa z rzutu wolnego ustalił wynik meczu. Zaczął też akcję, po której gola na 2:0 zdobył Jakub Błaszczykowski (podawał Łukasz Piszczek). A wszystko pod okiem kanclerz Angeli Merkel.
– Pierwszy raz w tym sezonie zagraliśmy tak, jak powinniśmy – cieszył się Juergen Klopp. Borussia Dortmund po trzech kolejkach ma siedem punktów (tak jak m.in. Hannover 96, który pokonał 3:2 Werder; Artur Sobiech zszedł z boiska dziesięć minut przed końcem), jutro gra w Lidze Mistrzów z Ajaksem. Liderem Bundesligi pozostaje Bayern, który wygrał 3:1 z Mainz (Eugen Polanski leczy kontuzję).
W Anglii prowadzi wciąż Chelsea. Po trzech zwycięstwach zremisowała na wyjeździe bezbramkowo z Queens Park Rangers. Anton Ferdinand nie przywitał się ani z Johnem Terrym, który rok temu obraził go na tle rasistowskim, ani z Ashleyem Cole'em, zeznającym przed sądem na korzyść kolegi z drużyny.
Na Old Trafford sobota benefisów i debiutów. Paul Scholes 700. mecz w Manchesterze United uczcił golem. Ryan Giggs i Rio Ferdinand do bramki nie trafili, ale powody do dumy też mają. Pierwszy rozegrał 600. spotkanie w lidze, drugi założył koszulkę Czerwonych Diabłów po raz 400. United pokonali Wigan 4:0, strzelali m.in. debiutanci: Alex Buttner i Nick Powell. W niedzielę piłkarze Aleksa Fergusona jadą na Anfield. Liverpool nie wygrał żadnego z czterech pierwszych meczów, to najgorszy początek sezonu od stu lat. W sobotę zremisował z Sunderlandem 1:1.
Wojciech Szczęsny wrócił po kontuzji do bramki Arsenalu, zespół z Londynu rozbił Southampton 6:1 (piękny był zwłaszcza gol Lukasa Podolskiego na 2:0, strzelony z rzutu wolnego), ale Polak nie będzie dobrze wspominał sobotniego popołudnia. Pod koniec pierwszej połowy, przy stanie 4:0, zamiast złapać piłkę po dośrodkowaniu, odbił ją przed siebie, wprost pod nogi Daniela Foksa.