Ostatnie półtora roku spędził na huśtawce. Zaczęło się na samym dole. Trener Borussii Dortmund Juergen Klopp zepchnął go w dół klubowej hierarchii, nie zabierając do Monachium na hitowy mecz z Bayernem. Błaszczykowski grał rzadko, jego miejsce w składzie zajmował Mario Goetze.
Wydawało się, że chemia między Błaszczykowskim i trenerem Juergenem Kloppem się skończyła. Niemieckie gazety cytowały kapitana reprezentacji Polski, który miał powiedzieć, że w Borussii jest wykorzystywany. Miał powiedzieć, bo jak twierdzi – jego wypowiedź zmanipulowano po to, żeby zrobić miejsce w klubie dla jakiegoś innego piłkarza.
Na zgrupowania reprezentacji Polski Kuba przyjeżdżał podłamany. Franciszek Smuda liczył, że poprowadzi drużynę w Euro 2012, a on czuł, że być może ostatnie pół roku przed turniejem spędzi na ławce rezerwowych.
– Nie jestem zadowolony z sytuacji w klubie. Staram się to pokazywać nie tylko w wywiadach, ale też na boisku. Jeśli nic się nie zmieni, chcę odejść. Ciężko mi zaakceptować obecną sytuację, Mario Goetze jest bardzo dobrym zawodnikiem i nie podważam decyzji trenera, ale z moimi umiejętnościami i możliwościami nie powinienem spędzać czasu wśród rezerwowych – mówił „Rz".
Błaszczykowskiemu pomógł los, Goetze musiał leczyć kontuzję, a Polak zajął jego miejsce. Grał całą rundę i odbudowywał to, co wcześniej stracił. Wysoką notę dostał dopiero za ostatni mecz w sezonie – wygrany 4:0 z Freiburgiem, w którym strzelił dwa gole.