Legia pokonała u siebie Ruch, a sędzia Tomasz Musiał podyktował dla gospodarzy dwa rzuty karne. Pierwszego nie wykorzystał Miroslav Radović, ale po przerwie Władimir Dwaliszwili już się nie pomylił. Zdaniem trenera Jacka Zielińskiego drugi rzut karny Legii się nie należał.
- Jest mi przykro, że o naszej przegranej zadecydował błąd sędziego. Podyktował karnego, którego tylko on widział. Skoro chciał być taki uważny, szkoda, że nie był konsekwentny, bo w ostatniej minucie Michał Kucharczyk dotknął piłkę ręką stojąc w murze. Sędzia Musiał to dobry arbiter, ale we wtorek strasznie się pomylił – mówił Zieliński.
Piłkarze Ruchu nie byli już tak kategoryczni w ocenie sędziego. Marcin Baszczyński stwierdził tylko, że Legia grała u siebie i pomagały jej nawet ściany. Twierdzi, że awans do finału był w zasięgu Ruchu, ale zabrakło precyzji przy próbach zdobycia drugiego gola, który eliminowałby Legię. Łukasz Janoszka, podobnie jak trener Zieliński, więcej zastrzeżeń miał do zagrania ręką Kucharzyka:
- Graliśmy o zwycięstwo, nie kalkulowaliśmy i zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy. Na pewne decyzje nie mamy jednak wpływu, uważam jednak, że jeśli piłka leci w kierunku bramki i ktoś zatrzymuje ją ręką, to należy się rzut karny – mówił.
Trener Legii Jan Urban przyznał, że popełnił błąd nie wyznaczając przed meczem nikogo do strzelania rzutu karnego, a jego zdaniem pudło Radovicia w pierwszej połowie świadczyło o tym, że jednak presja na jego zespole jest bardzo duża.