Pierwszy mecz Śląsk wygrał 2:1, więc Wisła na swoim stadionie nie stała na straconej pozycji. Do 23 minuty, kiedy prowadzenie dla gości zdobył Dalibor Stevanović. Wprawdzie cztery minuty później Cezary Wilk wyrównał, ale Wisła wciąż musiała odrabiać straty, w dodatku większe niż się spodziewała.

Kiedy po przerwie Waldemar Sobota strzelił gola dla Śląska, Wisła musiała zdobyć trzy. A to było już ponad jej siły. Wszystko na co było ją stać, to wyrównująca bramka Ivicy Iliewa. Zamiast następnych dla Białej Gwiazdy, zobaczyliśmy gola dla Śląska. Sebastian Mila przypieczętował nim swoją znakomitą grę. Przy pierwszej bramce podawał na pole karne z rzutu wolnego, przy drugiej odegrał piłkę głową, teraz wystarczyło, że Cezary Wilk dał mu pół metra swobody, Mila uderzył lewą nogą i piłka wpadła w samo okienko. On to potrafi. To jego czwarty gol w czwartym kolejnym meczu.

Mecz stał na dobrym poziomie. Śląsk, który jest wciąż aktualnym mistrzem Polski, spotka się w finale z Legią, a takiego zestawienia nigdy w historii rozgrywek o Puchar Polski nie było. Pierwszy mecz 2 maja we Wrocławiu, rewanż 8 maja w Warszawie. Dla rozbitej Wisły (na środku obrony grał Radosław Sobolewski) to koniec wyjątkowo nieudanego sezonu. Puchar Polski był dla niej ostatnią szansą. Zmiany personalne są nieuniknione i wiadomo, że od nowego sezonu Wisła będzie miała nowego trenera.

Wisła – Śląsk 2:3 (1:1)

Bramki:

dla Wisły C. Wilk (27), I. Iliev (68); dla Śląska D. Stevanović (23), W. Sobota (54), S. Mila (80). Sędziował P. Raczkowski (Warszawa). Widzów 11 189.