Taki zestaw drużyn gwarantuje emocje. Wszystkie zaczynały sezon w Lidze Mistrzów, okazały się na nią za słabe, ale wystarczająco dobre, by myśleć o triumfie w Lidze Europy.
Jest w półfinale Chelsea, dla której to ostatnia szansa, by zakończyć sezon z trofeum i zmazać plamę po szybkim odpadnięciu z LM. Są FC Basel i Fenerbahce, które nie mają nic do stracenia, bo tak daleko w europejskich pucharach jeszcze nie doszły. Jest wreszcie niepokonana od pół roku Benfica.
Zespół z Lizbony ostatni mecz przegrał 23 października, w Moskwie ze Spartakiem (1:2) w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Jak się później okazało, ta porażka kosztowała go awans do 1/8 finału, z grupy wyszły Barcelona i Celtic Glasgow. Ale skrzydeł Orłom z Lizbony nie podcięła. Wręcz przeciwnie.
Benfica w lidze portugalskiej nie doznała jeszcze porażki, walczy o odzyskanie po trzech latach tytułu i przerwanie hegemonii FC Porto. Cztery kolejki przed końcem sezonu wyprzedza rywali o cztery punkty.
Ligę Europy też przeszła suchą stopą, eliminując kolejno przeciwników z Niemiec (Bayer Leverkusen Sebastiana Boenischa i Arkadiusza Milika), Francji (Bordeaux Ludovica Obraniaka) i Anglii (Newcastle). W starciu z Fenerbahce również będzie faworytem. Nie tylko dlatego, że zna smak gry w półfinale.