Juve bez konkurencji

Na trzy kolejki przed końcem rozgrywek Juventus Turyn ponownie mistrzem Włoch. Mecz z Palermo, walczącym o pozostanie w Serie A, wygrał 1:0

Publikacja: 06.05.2013 00:54

Piłkarze Juventusu obronili mistrzostwo Włoch

Piłkarze Juventusu obronili mistrzostwo Włoch

Foto: AP

Piotr Kowalczuk z Rzymu

Od dwóch lat Juventus dominuje w Serie A, a dystans dzielący mistrza od konkurencji powiększa się. W ubiegłym roku po piętach do końca deptał mu Milan. W tym sezonie Turyńczycy byli klasą dla siebie. Reszta ligi walczyła o drugie miejsce.

Inaczej być nie mogło. Juventus rozwija się, a konkurencja dramatycznie kurczy. Jedyne ekipy, które mogły finansowo i organizacyjnie stawić czoło potędze Agnellich i koncernowi Fiata, Inter i Milan, poszły w rozsypkę. Na konieczność wymiany pokoleniowej w obu klubach nałożył się kryzys. Mediolańskie gwiazdy trzeba było sprzedać, a znakomici trenerzy (Jose Mourinho, Carlo Ancelotti) wyjechali za granicę.

Sytuacja Interu, trzy lata temu najlepszej drużyny na świecie, jest wręcz dramatyczna – 7. miejsce w tabeli, z matematycznymi tylko szansami udziału w Lidze Europy, gdzie potentaci europejskiego futbolu grają za karę. Milan po katastrofalnym początku sezonu, mimo sprowadzenia w styczniu Mario Balotellego z Manchesteru City w ramach kampanii wyborczej Silvio Berlusconiego, przegrywa walkę o drugie miejsce z Napoli. Co więcej, Juventus od września 2011 r. jako jedyny włoski klub gra na własnym, pięknym, nowoczesnym stadionie, zawsze pełnym.

A jeszcze kilka lat temu układ sił był odwrotny. Juventus po traumie karnej relegacji do Serie B w 2006 r. w związku ze skandalem korupcyjnym długo dochodził do siebie. Metodą prób i błędów. Nietrafionym transferom (m.in. Felipe Melo, Milos Krasić) towarzyszyły katastrofalne wybory trenerów (Ciro Ferrara, Luigi Delneri), finansowy i organizacyjny bałagan. W końcu klan Agnellich, dla których Juventus to kwestia rodzinnego prestiżu, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.

W maju 2010 r. prezesem mianowany został absolwent Oxfordu i najlepszego włoskiego uniwersytetu Bocconi 35-letni wówczas Andrea Agnelli, a dyrektorem sportowym Giuseppe Marotta, który na tym stanowisku w Sampdorii dokonał organizacyjnych i transferowych  cudów. Wspominając początki, dziś młody Agnelli mówi, że zastał w klubie organizacyjną stajnię Augiasza: „Kiedy przyszedłem pierwszego dnia do pracy, moje biuro zamknięte było na cztery spusty i nikt nie miał klucza. Trzeba było wyważyć drzwi. To był Juventus Anno Domini 2010".

Pierwszy, przejściowy rok (2010/11) zakończył się fatalnie – 7. miejsce. Wówczas Agnelii z Marottą doszli do wniosku, że zespół musi budować i trenować ktoś z DNA Juventusu. Wybór padł na Antonio Contego. Grał w Juventusie jako pomocnik przez 13 lat (1991–2004), w tym pięć jako kapitan. Był pięć razy mistrzem Włoch, wygrał Ligę Mistrzów. Był wicemistrzem Europy i świata, a co w tym kontekście ważniejsze, jako trener najpierw uratował Bari przed spadkiem z serie B, a potem (2009 r.) wprowadził do ekstraklasy. W 2011 r. dokonał tej samej sztuki z Sieną i okrzyknięto go cudotwórcą. Wybór Contego (dziś 43 lata)  był strzałem w dziesiątkę.

Juve Contego

Okazał się on tytanem pracy, trenerem uwielbianym przez piłkarzy, choć prowadzi zespół ciężką ręką. Z Contego śmieją się, że jeśli wyliczyć czas, jaki spędza w klubie, musi Juventus miłować bardziej niż własną żonę. Inaczej niż jego wielki poprzednik Giovanni Trapattoni nie miota się na ławce, nie kopie butelek, nie używa wody święconej, za to niemiłosiernie wrzeszczy. Tak bardzo, że zaraz po meczu, i to obojętnie którym, praktycznie nie sposób z nim przeprowadzić wywiadu, już nie może mówić, tylko piszczy, szepcze i skrzeczy.

Conte wraz Marottą sprowadzili m.in.: z Milanu (za darmo) bezcennego reżysera gry, jednego z najlepszych na tej pozycji na świecie Andreę Pirlo, sprytnego napastnika AS Romy Czarnogórca Mirko Vucinicia, agresywnego prawego obrońcę Stephana Lichsteinera, stopera Andreę Barzagliego i wojownika w środku pola, Chilijczyka Arturo Vidala z Bayeru Leverkusen (Conte: „Jak bym szedł na wojnę, to tylko z Vidalem"). Z tych piłkarzy wraz z bramkarzem Gianluigim Buffonem, Leonardo Bonuccim, Giorgio Chiellinim i Claudio Marchisio Conte stworzył trzon machiny wojennej, która już w ubiegłym sezonie rozjeżdżała ligowych rywali jak walec drogowy. To właśnie gracze Juve (cały blok obronny) są szkieletem reprezentacji Włoch, która w ubiegłym roku została wicemistrzem Europy.

Znany futbolowy dziennikarz Mario Sconcerti podsumował krótko: „Juve Contego znowu gra jak Juve". Czyli chwilami ciężko, bez fajerwerków, ale pewnie. Podstawą sukcesów jest żelazna dyscyplina i kondycja. Juve wygrywa, jak jest w formie i jak jest bez formy. W tym drugim przypadku siłą woli. Nie jest to może futbol dla estetów, ci kręcą nosem, że dzisiejszy Juventus to marna podróbka Bayernu, pozbawiona rasowego środkowego napastnika i skrzydłowych jak Arjen Robben i Franck Ribery.

Tak czy inaczej machina wojenna Contego, wzmocniona w tym sezonie m.in. młodziutkim czarnoskórym Francuzem Paulem Pogbą i Ghańczykiem Kwadwo Asamoahem, nie ma we Włoszech godnych rywali i siłą rzeczy musi ich szukać za granicą. Odpowiedź na pytanie, jak dziś wygląda Juventus w konfrontacji z europejskimi potęgami, jest trudna. Bayern rozbił Turyńczyków dwa razy po 2:0 w LM, ale jeszcze brutalniej obszedł się z Barceloną. Conte nagabywany pytaniami, czy Juve może wygrać z Bayernem, powiedział, że owszem, ale na to potrzeba około 150 mln euro. Natomiast włoscy fachowcy (Gianluca Vialli, Beppe Bergomi) są przekonani, że Juve grałoby w tym roku w półfinale LM, gdyby nie fatalne losowanie.

Trzeba porozmawiać

Agnelli ujawnił, że kiedy w 2011 r. usiedli z Contem i Marottą nad pustą kartką papieru, by wyznaczyć sobie cele, po krótkiej naradzie zapisali: „2013 r. – 1/8 Ligi Mistrzów, 2014 – scudetto". Właśnie pod tym kątem robiono transfery i konstruowano budżet. Rezultaty przeszły najśmielsze oczekiwania, więc w sobotę Conte dał do zrozumienia, że wobec tego trzeba budżet podwyższyć. Jak powiedział: „Conte jako człowiek bardzo chce zostać w Juventusie na następny sezon. Ale Conte jako trener musi w tym celu wyjaśnić i uporządkować sprawy z szefostwem klubu".

Jest jasne, że Contemu, którego kusi PSG (Ancelotti ma przejść do Realu Madryt) chodzi o wzmocnienie zespołu. We włoskich mediach padają nazwiska Ibrahimovicia, Higuaina, Jovetica, Sancheza, Robbena. Wszystko wskazuje więc na to, że w przyszłym sezonie w Lidze Mistrzów trzeba się będzie poważnie liczyć z Juventusem.

Piotr Kowalczuk z Rzymu

Od dwóch lat Juventus dominuje w Serie A, a dystans dzielący mistrza od konkurencji powiększa się. W ubiegłym roku po piętach do końca deptał mu Milan. W tym sezonie Turyńczycy byli klasą dla siebie. Reszta ligi walczyła o drugie miejsce.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Piłka nożna
Ronaldinho przyleciał do Polski. W sobotę zagra w Chorzowie
Piłka nożna
Co się dzieje z Kylianem Mbappe? Gwiazdor Realu wyszedł ze szpitala, ale nie wiadomo, kiedy zagra
Piłka nożna
Klubowe mistrzostwa świata. Trybuny na razie świecą pustkami
Piłka nożna
Polskie kluby znają rywali w europejskich pucharach. Z kim zagrają Lech, Legia, Jagiellonia i Raków?
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Piłka nożna
Klęska polskiej młodzieżówki. Najgorszy występ w mistrzostwach Europy do lat 21