Rz: Można jeszcze marzyć o pucharze po przegranej na swoim boisku 0:2?
Sebastian Mila:
Marzyć zawsze można. Ale powiem szczerze – kiedy we Wrocławiu sędzia zakończył mecz, wszyscy mieliśmy poczucie, jak niewiele mogliśmy zrobić. Legia nas zdominowała, a efektem tego były dwie bramki. Teraz, dzień przed rewanżem, jesteśmy większymi optymistami.
Coś się zmieniło w ciągu tygodnia?
Śląsk złapał drugi oddech. W tym sezonie gramy nierówno, przez kilka wiosennych kolejek byliśmy niepokonani, potem zdarzyła się nam porażka z Bełchatowem, a po niej zwycięstwa nad Górnikiem w lidze i Wisłą w pucharze. Bardzo nas to podbudowało, ja miałem powody do satysfakcji, bo zdobywałem gole w czterech kolejnych meczach. I kiedy już wydawało się, że złapaliśmy Pana Boga za nogi, przyszła klęska w Lubinie 0:4, a potem porażka z Legią. Mieliśmy wszystkiego dość.