Jeśli strzelimy bramkę...

Sebastian Mila, kapitan Śląska Wrocław, o jutrzejszym finale Pucharu Polski z Legią

Publikacja: 07.05.2013 00:51

Sebastian Mila zdobywał już puchary w Polsce i Austrii

Sebastian Mila zdobywał już puchary w Polsce i Austrii

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Rz: Można jeszcze marzyć o pucharze po przegranej na swoim boisku 0:2?

Sebastian Mila:

Marzyć zawsze można. Ale powiem szczerze – kiedy we Wrocławiu sędzia zakończył mecz, wszyscy mieliśmy poczucie, jak niewiele mogliśmy zrobić. Legia nas zdominowała, a efektem tego były dwie bramki. Teraz, dzień przed rewanżem, jesteśmy większymi optymistami.

Coś się zmieniło w ciągu tygodnia?

Śląsk złapał drugi oddech. W tym sezonie gramy nierówno, przez kilka wiosennych kolejek byliśmy niepokonani, potem zdarzyła się nam porażka z Bełchatowem, a po niej zwycięstwa nad Górnikiem w lidze i Wisłą w pucharze. Bardzo nas to podbudowało, ja miałem powody do satysfakcji, bo zdobywałem gole w czterech kolejnych meczach. I kiedy już wydawało się, że złapaliśmy Pana Boga za nogi, przyszła klęska w Lubinie 0:4, a potem porażka z Legią. Mieliśmy wszystkiego dość.

Myśli pan, że można odrobić na Łazienkowskiej stratę dwóch bramek?

Można. Śląsk już tam kiedyś prowadził 2:0. Przed rokiem pokonaliśmy Legię na jej stadionie w meczu o Superpuchar. Dla mnie to jest szczęśliwy stadion, strzelałem na nim bramki. Jeśli obejmiemy prowadzenie, to Legia zacznie się denerwować, choć ma najlepszą kadrę i największy potencjał. Dla niej zdobycie Pucharu Polski wydaje się obowiązkiem.

A dla Śląska?

Śląsk zdobył go ostatnio w 1987 roku. W tym roku urodził się Waldek Sobota. Każdy chciałby sobie napisać w życiorysie, że jest zdobywcą Pucharu Polski. Wiem co to znaczy, bo sam zdobywałem go w barwach Groclinu Dyskobolii i Puchar Austrii w klubie Austria właśnie. Nawet strzeliłem bramkę w finale na Praterze. To są niezapomniane przeżycia. Nie można traktować Pucharu Polski bez należytej powagi.

W ostatniej kolejce ligowej przyjeżdżacie ponownie do Warszawy. Może się okazać, że Legia będzie musiała was pokonać, aby zostać mistrzem.

Spotkania z Legią zawsze są wyjątkowe, to Śląsk przed rokiem odebrał Legii mistrzostwo. Mamy w klubie kłopoty, ale kiedy wychodzimy na boisko, o takich sprawach nie myślimy.

Śląsk to Mila. Kiedy pan gra dobrze, to drużyna też. Słabszy pański dzień to 0:4 z Zagłębiem.

Zdarza się. Lubię brać ciężar gry na siebie i czasami się nie udaje.

Śląsk powinien o pana dbać, a słychać głosy, że może pan wyjechać z Wrocławia. Ile w tym prawdy?

Sporo. Gram tam piąty sezon, świetnie się we Wrocławiu czuję i będę go zawsze dobrze wspominał. Ale klub nie wywiązuje się ze wszystkich swoich zobowiązań, więc niewykluczone, że jednak się rozstaniemy. Zaraz pan pewnie spyta o Chicago Fire. Potwierdzam, ten klub jest zainteresowany transferem, ale nie on jeden. Żadnych decyzji jeszcze nie podjąłem.

Finał Pucharu Polski


Legia – Śląsk, 8 maja, godz. 20.30. Transmisja w Orange TV i TVN Turbo.

Piłka nożna
Legia z Pucharem Polski. Z kim zagra o Ligę Europy? Lista potencjalnych rywali
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Legia zdobyła Puchar Polski i uratowała sezon
Piłka nożna
Puchar Polski. Legia śrubuje rekord i ratuje sezon, Pogoń znów bez trofeum
Piłka nożna
W Liverpoolu zatrzęsła się ziemia, bo Alexis Mac Allister strzelił gola
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Piłka nożna
Finał Pucharu Polski na PGE Narodowym. Kamil Grosicki chce wygrać dla córki
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne