Z Chelsea odchodził w samotności: jak kilku innych trenerów skłócony z gwiazdami. Wytrzymał tam niecałe dziewięć miesięcy. Niedawno przyznał, że popełnił błędy i zmiana trenera była wtedy jedynym wyjściem, by poprawić wyniki drużyny. Zemsty nie szuka.

– Mam stamtąd nie tylko złe wspomnienia. Żałuję, że moja praca nie skończyła się tak, jak bym sobie tego życzył – przyznaje Andre Villas-Boas i dodaje: To nic nowego w futbolu, że trenerzy tracą posady, gdy nie widać efektów. W takich klubach jak Chelsea każdy chciałby, by sukcesy przychodziły jak najszybciej.

35-letni Portugalczyk prowadzi Tottenham od lipca, dotarł z nim do ćwierćfinału Ligi Europy – odpadł po rzutach karnych z FC Basel. Teraz zamierza zrobić krok dalej i marzy o grze w Lidze Mistrzów. Trzy kolejki przed końcem sezonu Tottenham zajmuje w Premiership piąte miejsce: trzy punkty za trzecią w tabeli Chelsea i dwa za Arsenalem, który rozegrał jeden mecz więcej.

Villas-Boas skrytykował Wojciecha Szczęsnego, który stwierdził, że Tottenham nie ma wystarczających umiejętności, by wygrać wyścig o trzecią pozycję, dającą bezpośredni awans do LM. – Każdy ma prawo do swojej opinii. Nie oczekuję, że zawodnicy Arsenalu będą nas kochać, ale Szczęsny okazał brak szacunku dla naszego zespołu. Zrozumiałbym gdyby te słowa padły z ust kibica Arsenalu, ale nie spodziewałem się, że tak nienawidzi Tottenhamu piłkarz, który na Emirates gra dopiero kilka lat i nie zostanie tam do końca życia – powiedział Portugalczyk. Arsenal usunął już ze strony swojej klubowej telewizji nagranie z wypowiedzią polskiego bramkarza.

Piłkarze Villasa-Boasa mają jeszcze jedną dodatkową motywację. Chelsea wygrywając rok temu Ligę Mistrzów, odebrała im miejsce w obecnych rozgrywkach. – Przykro było oglądać tamten finał ze świadomością, że cała nasza praca idzie na marne. Ale to nas tylko wzmocniło – zapewnia lider Tottenhamu Gareth Bale. Jesienią Chelsea pokonała Tottenham na wyjeździe 4:2, choć przegrywała 1:2.