Roberto Mancini, Roberto di Matteo, Kenny Dalglish – co łączy tych menedżerów? W ubiegłym roku wszyscy trzej zdobyli ze swoimi zespołami ważne trofea. Po czym pożegnali się ze stanowiskami.

Mancini w zeszłym sezonie zdobył pierwsze od 44 lat mistrzostwo Anglii dla Manchesteru City. W tym roku jego drużyna zajęła drugie miejsce, ustępując jedynie derbowemu rywalowi - United. Nie jest to zły wynik, lecz szejkowie, którzy są właścicielami drużyny, spodziewali się czegoś więcej. The Citizens dwa lata z rzędu żegnali się z Ligą Mistrzów już w fazie grupowej. W sezonie 2012/2013 nie zdobyli żadnego trofeum. W finale Pucharu Anglii przegrali z Wigan Athletic, które spadło z Premier League. Cierpliwość miliarderów ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich się wyczerpała i włoski trener musi szukać nowego pracodawcy.

W listopadzie 2012 z posadą pożegnał się Roberto di Matteo. Były piłkarz Chelsea został menedżerem tego klubu trochę przypadkowo. Po zwolnieniu Andre Villasa Boasa miał być rozwiązaniem tymczasowym. Po pewnym czasie okazało się, że pod jego wodzą The Blues radzili sobie wyjątkowo dobrze. Chelsea wygrała Ligę Mistrzów, pokonując w półfinale faworyta turnieju FC Barcelonę, a w finale Bayern Monachium. Roman Abramowicz był na tyle zadowolony, że w czerwcu podpisał z di Matteo dwuletni kontrakt. Jednak zachwyt rosyjskiego biznesmena nie trwał długo. Po serii gorszych spotkań wyrzucił Włocha. Były zawodnik Lazio i Chelsea musiał odejść z klubu niecałe pół roku po tym, jak zapewnił mu pierwszy w historii triumf w Lidze Mistrzów.

Kenny Dalglish jako menedżer święcił triumfy z Liverpoolem w latach 80. Zdobył wtedy trzy mistrzostwa i dwa razy Puchar Anglii. W 2011 wrócił na Anfield Road. Rok później zdobył Puchar Ligi i ponownie doprowadził klub do finału Pucharu Anglii. Jednak w lidze zajął dopiero ósme miejsce. Ten wynik nie satysfakcjonował szefów The Reds. Szkotowi nie udało się powtórzyć dawnych sukcesów i w czerwcu podziękowano mu za pracę.

Inaczej sytuacja przedstawia się w przypadku Arsene'a Wengera i Davida Moyesa. Arsenal Londyn pod wodzą francuskiego szkoleniowca od dziewięciu sezonów nie zdobył żadnego trofeum. Podobnie jak Everton Moyesa. Szkot pracował przy Goodison Park przez jedenaście lat, nie odnosząc przez ten czas znaczących sukcesów. Za to trzykrotnie był wybierany menedżerem roku.