Prandelli nie ukrywa, że jest praktykującym katolikiem. Podczas ubiegłorocznych mistrzostw Europy włoska drużyna narodowa mieszkała i trenowała w Krakowie. Trener chodził na piesze pielgrzymki (między innymi do Łagiewnik), by podziękować Bogu za wygrane mecze. Gdy w kwietniu na papieża został wybrany argentyński kardynał Jorge Maria Bergoglio, Prandelli wpadł na pewien pomysł. Chciał zorganizować mecz Włoch z reprezentacją Argentyny, kraju nowego Ojca Świętego. Jego plan udało się wcielić w życie.

Włosi i Argentyńczycy zagrają na Stadio Olimpico w Rzymie jutro. Ale dla włoskiego trenera piłkarskie emocje nie są najważniejsze. Prandelli najbardziej czeka na przedmeczową audiencję u papieża Franciszka, w której wezmą udział piłkarze z obu zespołów.

- Mecze gramy każdego dnia, każdego tygodnia. A spotkanie z papieżem zdarza się raz w życiu. To niesamowite wydarzenie – przytacza słowa Pellegriniego agencja Reuters. Selekcjoner włoskiej reprezentacji dodał, że wzrusza go myśl, jak bardzo to spotkanie zbliży obie drużyny. – Piłkarze z dwóch „jego krajów", Włoch i Argentyny, wspólnie udadzą się z hotelu na audiencję pełną radości i otrzymają jego błogosławieństwo. To będzie piękna chwila – mówił Pellegrini.

Z kolei „La Gazetta dello Sport" podaje, że trener bardzo chciałby, aby Ojciec Święty  w środę zasiadł na trybunach Stadio Olimpico. – Mam zamiar powiedzieć Franciszkowi „jeśli Wasza Świątobliwość nie ma ważniejszych zajęć – zapraszam na mecz". Ale boję się, że emocje wezmą górę i o wszystkim zapomnę – powiedział Prandelli dziennikarzom włoskiej gazety.

Nie tylko trener cieszy się ze spotkania z papieżem. O dziwo największym entuzjastą pomysłu selekcjonera jest Mario Balotelli. Zawodnik AC Milan stwierdził, że audiencja u Franciszka, którego podziwia za zaangażowanie w walkę z biedą i niesprawiedliwością, jest najlepszym prezentem na 23. urodziny, które piłkarz obchodził w poniedziałek.